Oskar Kaczmarczyk: Zabrakło nam jakości siatkarskiej

WP SportoweFakty / Maja Kozłowska
WP SportoweFakty / Maja Kozłowska

Na zakończenie pierwszej rundy fazy zasadniczej mistrz Polski podejmował wicemistrza. Po zaciętej pięciosetowej walce górą byli goście. - Nie zagraliśmy na swoim maksymalnym poziomie - przyznał Oskar Kaczmarczyk.

W hicie 15. kolejki PlusLigi kędzierzynianie prowadzili 2:1 w setach, ale ostatecznie musieli uznać wyższość drużyny Asseco Resovii Rzeszów.

- Mniej patrzymy na to spotkanie przez pryzmat gry rywali, a bardziej swojej. Mamy zastrzeżenia do poziomu, który zaprezentowaliśmy - przyznał Oskar Kaczmarczyk. - Nasza jakość gry była niższa niż powinna być. Jesteśmy zespołem, który zwykle trzyma bardzo równy poziom przez całe spotkanie, a w tym meczu zagraliśmy jak na siebie bardzo nierówno. To nie jest tak, że nie wytrzymaliśmy fizycznie albo zabrakło nam ławki równie długiej jak rzeszowska. Zabrakło nam tego dnia przede wszystkim jakości siatkarskiej. Nie zagraliśmy na maksimum swoich możliwości - dodał.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała pierwszą odsłonę spotkania. - Pierwszy set wyszedł nam najgorzej, ale to wynikało z tego, że z tak silnym rywalem mierzyliśmy się 13 kolejek temu, a po drodze były zespoły na nieco niższych poziomach niż Asseco Resovia. Te mecze był lżejsze i emocjonalnie i sportowo. Dlatego naszym zawodnikom zajęło chwilę dostosowanie się do bardzo wymagającej gry, jaką od początku narzucił przeciwnik. Przydarzyło nam się za dużo prostych błędów na początku i choć potem goniliśmy, to jednak przegraliśmy pierwszą odsłonę - przyznał drugi trener gospodarzy.

Potem jednak mistrzowie Polski wrócili do swojego normalnego poziomu i łatwo wygrali dwie kolejne partie. - To była już nasza gra, taka jak powinna być. W czwartej partii niektórzy nam zarzucają, że się zdekoncentrowaliśmy po łatwo wygranych dwóch poprzednich, ale moim zdaniem wybiły nas z pewności siebie dwa proste błędy w przyjęciu popełnione na początku. One podcięły nam skrzydła i zaczęliśmy popełniać błędy w innych elementach. Do tego w Resovii nastąpiły zmiany, bo z nimi jest tak, że zdejmiesz jednego zawodnika, to zaraz wchodzi następny, gra bardzo dobrze i od nowa zaczynasz całą układankę. Marko Ivovic wszedł z ławki i wziął na siebie ciężar gry, kończył bardzo trudne piłki. W efekcie straciliśmy chłodną głowę i przegraliśmy - ocenił Kaczmarczyk.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa

Asystent trenera Ferdinando De Giorgiego stwierdził, że nie zaskoczyła ich dobra gra gości z Rzeszowa. - Zawsze przygotowując się do meczu bierzemy pod uwagę maksymalny potencjał przeciwników. Mieliśmy świadomość, ze na przykład Marko Ivovic, który ostatnio grał słabiej, jest świetnym zawodnikiem i może wejść i odmienić losy meczu, tak jak to uczynił. Taka jest siła Asseco Resovii - podsumował rywali.

To dopiero druga przegrana lidera tabeli, który zwykle wygrywa spotkania ligowe w trzech setach. - Mam poczucie, że wszyscy czekali na naszą porażkę, bo mówi się o nas jak o jakimś nadludzkim zjawisku, nieprzegrywającej, bezbłędnej maszynie. Ale nie jesteśmy jakimś Goliatem polskiej ligi, wygrywamy regularnie dzięki naprawdę ciężkiej pracy, jaką wykonujemy na co dzień. I też jesteśmy tylko ludźmi. Porażka to element gry ligowej i na pewno nie wybije nas z rytmu - uśmiechnął się na koniec Kaczmarczyk.

Komentarze (0)