Robert Strzałkowski: Dziewczyny pokazują, że warto na nie stawiać

WP SportoweFakty / Justyna Serafin
WP SportoweFakty / Justyna Serafin

Okazuje się, że im mniej zawodniczek z podstawowego składu ma do dyspozycji trener Robert Strzałkowski, tym lepiej prezentuje się prowadzony przez nią zespół Legionovii. W 13. kolejce ekipa spod Warszawy pokonała Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:1.

Początkowo niewiele wskazywało na to, że legionowianki postawią tak znaczy opór uczestnikowi Ligi Mistrzyń. Zwłaszcza, że musiały radzić sobie bez kontuzjowanych Moniki Bociek, Katarzyny Połeć i Agaty Skiby.

- Od początku sezonu jest to spory problem. Nie zakładaliśmy, że dziewczyny, które miały grać w podstawowej szóstce w tej szóstce nie będą, a na pewno nie w takim wymiarze. Na uraz narzekała też Klaudia Grzelak i dlatego szansę dostała Ola Rasińska. Ja się bardzo cieszę, że dziewczyny te szanse wykorzystują. Pokazują w ten sposób, że warto na nie stawiać. Problemem jest jeszcze stabilizacja, ale to zarówno te pierwszoszóstkowe siatkarki, jak i te rezerwowe, które dostają swoją szansę, muszą trochę spokojniej podchodzić do sytuacji boiskowych - ocenił Robert Strzałkowski.

Nasz rozmówca tego dnia miał szczególną okazję do świętowania. - Sprawiłem tym prezent żonie na urodziny. A musiałem wrócić do domu wcześniej - dodał z uśmiechem - Przed meczem mało kto przypuszczał, że będzie to wyrównany bój, a my zdobyliśmy trzy punkty i moim zdaniem prezentowaliśmy przez znaczny fragment spotkania lepszą siatkówkę od zespołu z Dąbrowy Górniczej. Takie zwycięstwa kształtują charakter i cieszą. Fajny prezent zrobiliśmy sobie na gwiazdkę. - powiedział na gorąco szkoleniowiec Legionovii Legionowo.

Dotąd trener Novianek miał prawo narzekać na to, że za każdym razem coś innego szwankowało w jego zespole. Teraz można powiedzieć, że wszystko "odpaliło", choć po I rundzie fazy zasadniczej ekipa spod Warszawy uplasuje się poza pierwszą dziesiątką tabeli.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

- W każdym meczu dotąd "leżał" inny element. Pracujemy solidnie na treningach, codziennie mamy po dwa. Podchodzimy do dziewczyn indywidualnie, praktycznie nie schodzimy z hali i to przynosi efekty. Ale cały czas musimy pracować nad "mentalem", bo - nie chciałbym przypisywać sobie punktów - ale w meczach z Muszynianką czy KSZO mieliśmy rywali na widelcu i nie potrafiliśmy postawić kropki nad i. Gdyby się udało, podchodzili do drugiej rundy z innego miejsca. A tak musimy walczyć o tlen i tych punktów będziemy musieli szukać w każdym meczu - mówił Strzałkowski.

A czego życzyłby sobie bohater niniejszego artykułu w nowym roku? - Przede wszystkim zdrowia dla zawodniczek i siebie. Okazuje się, że ani jednego meczu nie zagraliśmy optymalną szóstką, więc tego przede wszystkim, a z resztą się zmierzymy - zapewnił.

Komentarze (0)