- Jesteśmy stawiani w roli faworytów w konfrontacji z rumuńską ekipą i wydaje się, że powinno być miło, gładko i przyjemnie. To może jednak być złudne, bo przecież skoro awansowali do Final Four, to oznacza, że po drodze kilku rywali ograli - przestrzega libero Jastrzębskiego Węgla, Paweł Rusek. Dodaje też, że faworytem jest E.A. Patras - o ile wystąpi z Bojanem Jordanowem. Wszystko wskazuje bowiem na to, że Bułgar nabawił się kontuzji i prawdopodobnie nie weźmie udziału w rywalizacji.
- Jeżeli faktycznie bułgarski atakujący, który jest ich główną "armatą” nie zagra, to siła rażenia drużyny z Patras nieco zmaleje. Ja jednak mimo wszystko obawiam się Greków, bo to bojowy naród i łatwo się nie poddadzą - podsumowuje Rusek.
Według jastrzębskiego libero groźny może być także lider tureckiej ekstraklasy, Arkas Izmir z Piotrem Gruszką w składzie. Podobnie uważa Patryk Czarnowski, środkowy drużyny z Jastrzębia. - Wiadomo, miejscowym pomagają ściany i przede wszystkim sędziowie - podkreśla. Zaraz jednak dodaje: - Nie graliśmy w Pucharze Polski i przez ten czas budowaliśmy formę. Mieliśmy cięższe treningi - dwa razy dziennie - wszystko po to, aby najwyższa dyspozycja przyszła na play-offy i finał pucharu Challenge.
Optymizm śląskiego zespołu na pewno podtrzymały ostatnie triumfy w pierwszej rundzie fazy play-off PlusLigi. Jastrzębianie pokonali dwukrotnie AZS UWM Olsztyn po 3:0 i pokazali się z bardzo dobrej strony - zwłaszcza na zagrywce i w bloku. Robert Prygiel, kapitan Jastrzębskiego Węgla, stara się jednak tonować nastroje. Choć jego drużynę stać na zwycięstwo w Challenge Cup, twierdzi, że szanse wszystkich są wyrównane.
Niemniej atakującego jastrzębian cieszy możliwość spotkania z Piotrem Gruszką. - Na pewno przed wyjazdem napiszę do niego maila, żeby zamienić kilka zadań, bo pewnie na miejscu czasu będzie niewiele - mówi Prygiel. Mimo wszystko nie chciałby spotkać się z kolegą w finale turnieju. - Ze względów sentymentalnych byłoby fajnie, ale biorąc pod uwagę sposób sędziowania w Turcji, wolałbym jednak nie - stwierdza.
Dobrej myśli jest natomiast Guillaume Samica. Francuski przyjmujący wprost podkreśla łaskawość losu dla drużyny Jastrzębskiego Węgla, bo w półfinale czeka na nich najsłabszy rywal. - Musimy tylko być maksymalnie skoncentrowani, cieszyć się swoją grą i nie oglądać na to, kto stoi po drugiej stronie siatki. Final Four to ważne wydarzenie w życiu klubu, a my zrobimy wszystko, żeby dokonać jeszcze więcej i wrócić do Polski z Pucharem - kończy Francuz.