W pucharową środę czternaście zespołów PlusLigi i dwa z pierwszej ligi rozegrały mecze 1/8 Pucharu Polski. Stołeczna drużyna była gospodarzem pojedynku z kieleckim Effectorem, a mecz wyjątkowo odbył się w Arenie Ursynów, a nie na Torwarze.
Nie ma co ukrywać, że dla żadnej z ekip grających w Warszawie sukces w Pucharze nie jest celem na ten sezon. Obie walczą o przetrwanie w trudnych warunkach ligowych i przede wszystkim na ciułaniu ligowych punktów się koncentrują, w zespole gości doszło już nawet do zmiany szkoleniowca z powodu niezadowalających wyników.
Jednak żaden z trenerów nie zdecydował się wyjść na mecz rezerwowym składem, obaj wystawili swoje najmocniejsze szóstki, bowiem już za kilka dni grają ważne mecze ligowe. Z początku spotkania gospodarze prezentowali bardziej sylwestrową formę i nie byli w stanie skończyć żadnego ataku, a kielczanie świetną grą w obronie i na kontrach zbudowali sobie szybko przewagę (7:12). Jednak podopieczni Jakuba Bednaruka przebudzili się i zaprezentowali bardzo dobrą dyspozycję na zagrywce, co pomogło im w odrobieniu strat. Tradycyjnie bez zarzutu działał warszawski blok, którego moc poczuł dość boleśnie grający w roli atakującego Michał Superlak (17:15). W końcówce oba zespoły grały punkt za punkt i ostatecznie o włos lepsi byli goście.
Na drugą odsłonę gospodarze wyszli bardzo podrażnieni, bo poprzednia uciekła im w ostatniej chwili i bardzo szybko pokazali swoje emocje na boisku, przekładając je na dobrą grę (12:7). Grali spokojnie i starali się popełniać jak najmniej błędów, dzięki czemu utrzymywali kilka punktów przewagi. Kielczanie cały czas bardzo dobrze ustawiali się w obronie, ale już nie byli tak skuteczni w kontratakach jak w pierwszej odsłonie i nie byli w stanie nawiązać walki w tej partii.
ZOBACZ WIDEO Trudne warunki na trasie. Dakar utknął w błocie (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Trzeci set wyglądał identycznie jak drugi, tylko warszawiacy byli jeszcze bardziej agresywni i skuteczni, a podopieczni Adama Swaczyny zupełnie nie radzili sobie z ich serwisem, a także z własnym atakiem z sytuacyjnych piłek. A ponieważ nie przyjmowali, to tylko takie piłki dostawali i nawet dobrze grający Marcin Komenda nie miał jak pomóc zespołowi, bo głównie biegał z lewa na prawo. W drugiej połowie seta grali już głównie rezerwowi ekipy gości i warszawiacy bardzo łatwo wygrali tę partię.
Goście jednak nie spuścili głów i rzucili się ostro do walki w kolejnym secie. Po wyrównanym początku w pole zagrywki wszedł zawsze groźny w tym elemencie Maciej Pawliński i zupełnie rozłożył na łopatki przyjęcie Inżynierów (7:10). Potem dołączyli do niego koledzy, a warszawiacy zaczęli popełniać masowo błędy własne, wymuszone dobrą grą rywala, jak i zupełnie niewymuszone. Coraz słabiej przyjmującego Samikę zmienił Bartosz Kwolek (12:17). Niewiele to jednak pomogło, bo przyjezdni odzyskali pewność siebie i wygrywali nawet przedłużone akcje, grając bardzo skutecznie.
Decydującą partię lepiej zaczął Effector, który był skuteczniejszy w ataku (2:5). W dalszej części obie ekipy grały równo, ale gospodarzom nadal brakowało punktów zdobywanych atakiem. Za to goście punktowali i w pierwszej akcji, i na kontrach (5:8). Warszawiacy zdołali zbliżyć się na punkt (12:13), ale ostatnie dwie akcje to były ich błędy i ostatecznie to przyjezdni awansowali do ćwierćfinału Pucharu Polski. Zmierzą się w nim na wyjeździe ze zwycięzcą spotkania ZAKSA Kędzierzyn-Koźle z MKS Będzin.
ONICO AZS Politechnika Warszawska - Effector Kielce 2:3 (23:25, 25:21, 25:14, 22:25, 12:15)
ONICO AZS PW: Kowalczyk, Firlej, Łapszyński, Filip,Samica, Wrona,Olenderek (libero) oraz Gruszczyński (libero), Smoliński, Kwolek, Mikołajczak
Effector Kielce: Superlak, Komenda, Wohlfahrtstatter, Pawliński, Formela, Maćkowiak, Sobczak (libero) oraz Biniek (libero), Wachnik, Bućko, Antosik