Przygoda Aleksandra Wołkowa z Gazpromem-Jugrą Surgut trwała zaledwie dwa miesiące. Po ubiegłym sezonie siatkarz przez długi czas miał problem ze znalezieniem klubu i dopiero w trakcie rozgrywek na zatrudnienie doświadczonego środkowego zdecydowała się Jugra. Z przyjściem Wołkowa wiązano wielkie nadzieje, a sztab trenerski zapowiadał, że będzie tam grał na różnych pozycjach, również w przyjęciu zagrywki.
- Nie jest tajemnicą, że Aleksander chce zmienić pozycję na boisku i spróbować swoich sił jako przyjmujący - zapowiadał sztab trenerski Gazpromu-Jugry Surgut. - Dajemy mu wolną rękę i niezależnie od tego, czy pojawi się na boisku, czy obok niego, obecność Aleksandra przyniesie pozytywny efekt i przypadnie do serca kibicom.
Niestety, okazało się, że współpraca nie przyniosła oczekiwanych rezultatów ani klubowi, ani samemu zawodnikowi. W 10 meczach Wołkow, grając raz na przyjęciu, innym razem na środku siatki, zdobył 58 punktów i zdaniem władz klubu eksperyment ze zmianą przez niego pozycji nie powiódł się, a Jugra zajmuje dopiero 9. miejsce w tabeli. W związku z tym po pierwszej rundzie rozgrywek kontrakt został rozwiązany.
- Wyszliśmy na przeciw Aleksandrowi i podjęliśmy próbę eksperymentu - podaje oficjalna strona klubowa Jugry. - Niestety, nie ma już żadnego marginesu bezpieczeństwa na jego kontynuowanie. Stało się to jasne po meczach Pucharu Rosji i spotkaniu z Dynamem LO. Jakąś korzyść ze współpracy osiągnął i klub, i sam zawodnik, ale dalsze budowanie zespołu wymaga innych rozwiązań.
Gazprom Jugra - Surgut była siódmym klubem w karierze Aleksandra Wołkowa. Na razie nie wiadomo, czy siatkarz będzie szukał w tym sezonie nowego pracodawcy i czy wciąż zamierza w wieku 32 lat przekwalifikować się ze środkowego na przyjmującego. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem.
ZOBACZ WIDEO Piotr Małachowski: Na scenie popłynęły mi łzy (Żródło: TVP S.A.)