Początkowo zanosiło się na to, że torunianki wywiozą z Łodzi komplet punktów, bowiem wygrały pierwsze dwie partie. Później jednak zaczął nieco przygasać w ataku, choć trener Nicola Vettori nie zgadza się z tą opinią.
- Nie uważam, że gasnęliśmy. Według liczb nie było też źle w przyjęciu. Mniej blokowaliśmy w trzecim secie, choć graliśmy bardzo dobrze. Ale trzeba powiedzieć, że ŁKS po 10-minutowej przerwie prezentował się dużo lepiej. W czwartym secie zagraliśmy poniżej naszych możliwości. Tie-breaka zaczęliśmy w dobrym stylu, ale szkoda tej końcówki - analizował szkoleniowiec Giacomini Budowlanych Toruń.
Bohater niniejszego tekstu również zaprzecza, jakoby pojedynek w Atlas Arenie sprowadzał się momentami do wymiany ciosów pomiędzy Izabelą Kowalińską a Rebeccą Pavan. Do walki od trzeciej odsłony włączyły się też Patrycja Polak po toruńskiej stronie siatki oraz Katarzyna Sielicka, którą ostatecznie wybrano MVP spotkania.
- Tak naprawdę jest pełno dobrych zawodniczek z jednej i drugiej strony. Każda z nich może kończyć decydujące piłki. Jestem bardzo zadowolony z postawy. Szkoda jednak, że nie ma zwycięstwa. To tylko jeden punkt, ale dla nas bardzo ważny. Nie wygraliśmy tego meczu, lecz musieliśmy kilka razy pokazać samym sobie, że potrafimy grać dobrze - opowiadał 45-letni trener.
ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak: Na mistrzostwach świata nie oczekujmy medali (Żródło: TVP S.A.)
Opiekun beniaminka Orlen Ligi jest zdania, że rezultatów jego zespołu nie można już tłumaczyć brakiem czasu na zgranie, choć ze składu, który w maju walczył w finale I ligi pozostały jedynie cztery siatkarki.
- Czasu mieliśmy wystarczająco dużo - mówił Vettori - Pracujemy, by iść do przodu. W środę wykonaliśmy mały krok, ale wiem, że zbliża się lepsza forma. Jestem optymistą, dlaczego miałbym nim nie być? - zapytał na koniec.
O tym, jak potoczą się dalsze losy Giacomini Budowlanych, przekonamy się już w najbliższy poniedziałek, kiedy to podejmą BKS Profi Credit Bielsko-Biała. Pierwszy gwizdek o godzinie 18:00.