Koszmar Ferensa rozegrał się w środowisku doskonale mu znanym. Wiele udanych występów w olsztyńskiej Hala "Urania", w barwach Indykpolu AZS (2010-2013), pozwoliło mu bowiem wypłynąć na szerokie siatkarskie wody.
Nie tylko zakontraktowała go ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale interesowali się nim również kolejni trenerzy prowadzący reprezentacje Polski. W 2014 roku Stephane Antiga włączył go do szerokiego składu pierwszej kadry. Zawodnik był już wówczas srebrnym medalistą Letniej Uniwersjady (2013).
Nie załapał się do "dwunastki", która wywalczyła mistrzostwo świata, ale nie zniknął z pola widzenia. W 2015 roku Andrzej Kowal, prowadzący reprezentację Polski B, korzystał z jego usług podczas Igrzysk Europejskich w Baku i Ligi Europejskiej.
Ferens nie otrzymywał co prawda zbyt wielu okazji do gry, ale regularnie był członkiem zespołu, który w stolicy Azerbejdżanu zajął 4. miejsce, a udział w LE zakończył z brązowym medalem.
ZOBACZ WIDEO Kibice nieodłącznym elementem rywalizacji na Dakarze (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Nieszczęśliwy powrót
Niespełna trzy miesiące po wywalczeniu "brązu" przyjechał z Transferem Bydgoszcz, swoim nowym zespołem, do Olsztyna na spotkanie 1. kolejki PlusLigi. Rozpoczął je w wyjściowym składzie i spisywał się doskonale, kończąc większość otrzymywanych wystaw (9/14). Jednakże po jednym z ataków w drugim secie źle wylądował. Od razu było widać, że stało się coś poważnego.
Diagnoza była bezlitosna: zerwane więzadła krzyżowe. Sezon zakończył się dla Ferensa już na samym starcie. Mimo to siatkarz starał się z optymizmem podchodzić do czekającej go rehabilitacji.
- To nie jest tak, że urwało mi nogę i nie będę mógł chodzić. Uraz jest poważny, jednak nie na tyle, żeby mnie całkowicie wykluczył ze sportu. Można po niej odzyskać pełną sprawność, bo więzadła są nowe. Muszę po prostu zacisnąć zęby i wracać jak najszybciej - mówił.
Sygnał ostrzegawczy
Walka o powrót do uprawiania siatkówki trwała kilka miesięcy. Od końca sierpnia 25-letni gracz regularnie ma kontakt z piłką. Komplikacje zdrowotne nie pozwoliły mu jednak w obecnym sezonie jeszcze ani razu pokazać się na boisku.
- Powrót do gry przebiegał trochę w zbyt szybkim tempie. Musieliśmy na chwilę przystopować, ponieważ kolano źle reagowało na wysiłek. Nabierało dużej opuchlizny, sprawiało wiele dyskomfortu - wyjaśnił Ferens.
Przeszedł artroskopię kolana, która miała na celu wyczyszczenie zrostów. I zapowiedział, że tym razem jest już na dobrej drodze do ponownego pokazania się na boisku. - Na przestrzeni 3-4 tygodni powinienem powrócić do stuprocentowych obciążeń na treningach - zaznaczył.
Nowe rozdanie
Do gry nie powróci już jednak jako zawodnik Łuczniczki. Na początku stycznia rozwiązał umowę z tym klubem za porozumieniem stron. Znalezienie nowego pracodawcy nie zajęło mu wiele czasu. Błyskawicznie osiągnął porozumienie z Lotosem Treflem Gdańsk.
- Moja współpraca z Łuczniczką nie układała się podczas leczenia kontuzji zbyt dobrze, zarówno z mojego, jak i klubowego punktu widzenia. Działacze Lotosu Trefla wyciągnęli do mnie rękę i bardzo mocno się o mnie postarali. Wszystkie sprawy formalne załatwiliśmy jednego dnia, w ciągu kilku godzin. Mam do nich ogromny szacunek za wiarę w moje umiejętności. Będę chciał się odwdzięczyć za otrzymane zaufanie - zadeklarował Ferens.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)