Pierwsza część sezonu była średnio udana dla Lotosu Trefla Gdańsk. Podopieczni Andrei Anastasiego grali bardzo nierówno. Na okazję do uspokojenia i ustabilizowania swojej gry nie musieli długo czekać. Na przełomie grudnia i stycznia kalendarz rozgrywek był dla nich bardzo łaskawy. Mierzyli się z zespołami zajmującymi dolną część tabeli, w starciach z którymi byli wyraźnymi faworytami.
W PlusLidze odnieśli cztery zwycięstwa z rzędu - kolejno z AZS-em Częstochowa (14.12.2016), BBTS-em Bielsko-Biała (17.12.2016), Effectorem Kielce (21.12.2016) i MKS-em Będzin (08.01.2017). W meczach tych zdobyli pełną pulę punktów, przegrywając tylko dwa sety - po jednym z drużynami z Częstochowy i Będzina. W międzyczasie awansowali też do ćwierćfinału Pucharu Polski, pokonując pierwszoligową Stal AZS PWSZ Nysa, a więc kolejnego rywala, z którym zwycięstwo wydawało się obowiązkiem.
Wydaje się, że z każdym kolejnym wygranym meczem rosła pewność i płynność gry gdańskiej ekipy. Czy poziom graczy z Trójmiasta jest już na tyle równy, że są oni gotowi na dalszą część sezonu? Najbliższe mecze nie będą dla nich proste. Bezlitosny kalendarz postawił na drodze Lotosu Trefla rywali z najwyższej półki, niemal jednego po drugim.
Gdańszczanie zaczną od walki o Final Four Pucharu Polski z wicemistrzem kraju Asseco Resovią Rzeszów (11.01). Niecałe dwa tygodnie później (22.01) czeka ich ponowne starcie z zespołem z Podkarpacia - tym razem ligowe. 28 stycznia w gdańskim "rozkładzie jazdy" widnieje mistrz Polski - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, a 11 lutego brązowy medalista ubiegłego sezonu - PGE Skra Bełchatów. Przed drużyną Mateusz Miki i spółki ciężki okres. Przypomnijmy, że w pierwszej rundzie z Lotos Trefl nie zdobył ani jednego punktu w meczach z zeszłorocznymi medalistami.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar, czyli błoto, piach, kurz (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}