W minionym sezonie finał Pucharu Polski rozgrywano we Wrocławiu w Hali Orbita. Impreza zakończyła się zwycięstwem PGE Skry Bełchatów, która po emocjonującym meczu pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:2. Trenerem bełchatowskiej drużyny był wtedy Miguel Falasca.
Falasca nie dotrwał jednak na stanowisku do końca sezonu 2015/2016, gdyż przed decydującymi spotkaniami zastąpił go Philippe Blain. Teraz Francuz stoi przed szansą na zdobycie pierwszego tytułu z PGE Skrą. W sobotę we Wrocławiu, tym razem w Hali Stulecia, rozpocznie się turniej finałowy Pucharu Polski. Oprócz bełchatowian zagrają w nim również ZAKSA, Jastrzębski Węgiel oraz Lotos Trefl Gdańsk.
- Takie rozgrywki jak Puchar Polski są szczególne. To jedyna impreza, gdzie jeśli przegrywasz, to od razu odpadasz z dalszej walki. Nie ma drugiego takiego turnieju - powiedział francuski trener.
Rywalem PGE Skry w meczu półfinałowym będzie Lotos Trefl Gdańsk. Początek tego spotkania zaplanowano na godzinę 18. - Cieszę się z faktu, że jesteśmy we Wrocławiu. Mamy szansę na awans do finału, więc od teraz skupiamy się na naszej grze - dodał Blain.
Spokój przed turniejem finałowym Pucharu Polski zachowuje Mariusz Wlazły, kapitan bełchatowskiej drużyny. - Przede wszystkim chciałbym pogratulować wszystkim czterem ekipom, które znalazły się we Wrocławiu, bo pewnie jest to dla nich wielka sprawa. My też bardzo się cieszymy z tego, że tu jesteśmy. Wiemy, że turniej finałowy będzie trudny. Każdy ma wielkie nadzieje i skupia się na tym, aby jak najlepiej wypaść w tym pierwszym meczu, a potem zobaczymy jak to będzie w niedzielę - stwierdził atakujący PGE Skry Bełchatów.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy