Dobra gra gospodyń nieco zaskoczyła przyjezdne zawodniczki, szkoleniowca, ale i prezesa Marcina Chudzika, który poddenerwowany komentował z boku boiska: -Wizerunkowo tego meczu nie możemy przegrać.
Gdy przy stanie 2:1 dla gospodyń, wynik w czwartym secie oscylował wokół remisu, będący z drużyną na meczu prezes Budowlanych Marcin Chudzik stracił głowę i przemierzając pół hali postanowił uzewnętrznić swoją złość na arbitrów przy stanowisku komisarza zawodów. Ten specjalnie nie zareagował. Może gdyby kategorycznie sprzeciwił się takiej metodzie protestu, prezes klubu z Łodzi wróciłby na swoje miejsce.
Widząc całą sytuację, do akcji wkroczyły służby porządkowe, jednak prezes Chudzik nie zamierzał ulegać, a interwencja służb porządkowych wydawało się, że tylko wzmacniała w nim poczucie krzywdy.
Jak tę sytuację widzieli kibice? Wizerunkowo - nie najlepiej. Człowiek ze sztabu zespołu Orlen Ligi wymachujący przed komisarzem zawodów, krzyczący do arbitrów, na koniec ostentacyjnie ignorujący polecenia służb porządkowych.
Budowlane wygrały czwartego seta i doprowadziły do tie breaka, przez co i prezes postanowił oglądać ostatnią partię z miejsca obranego przed rozpoczęciem meczu. Ta partia także zakończyła się wygraną Grot Budowlanych. Kibice jednak przed przybiciem "piątek" przez zawodniczki obu drużyn, obejrzeli - może i skromniejsze - dokończenie akcji wylewania żali przez prezesa. A że komisarz niespecjalnie się tym przejął, ekipa gości skupiła się już na świętowaniu wywalczenia dwóch punktów i analizie przyczyn straty tego jednego.
Jeśli klubowi z Łodzi zależy na dobrym wizerunku, wypadałoby się przy kolejnej okazji zastanowić, czy takie spektakle należą się kibicom Orlen Ligi.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy