Szymon Jakubiszak: Dostaliśmy pozytywnego "kopa"

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Gdyby nie 18-letni przyjmujący, Lotos Trefl Gdańsk nie miałby prawa marzyć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej przeciwko GKS-owi Katowice. Ostatecznie drużyna Andrei Anastasiego przegrała, ale dopiero w tie-breaku.

- Ciężko na gorąco mówić o całym tym meczu, ale na pewno szkoda tego ostatniego, piątego seta. Zależało nam na trzech punktach, zaś po dwóch pierwszych setach ciężko było nam się podnieść. Staraliśmy się uporządkować grę i zagrać swoje, ale w tie-breaku już nam zabrakło sił - ocenił Szymon Jakubiszak wtorkowe starcie Lotosu Trefla Gdańsk z GKS-em Katowice, przegrane przez przyjezdnych 2:3.

Po drugiej partii, przegranej przez zawodników Andrei Anastasiego aż do 14, wydawało się, że już nic nie uratuje gdańszczan przed sromotną porażką w Spodku. Jednak dziesięciominutowa przerwa, która wielu zespołom przeszkadza, dla gdańszczan okazała się zbawienna. Po niej obudził się Damian Schulz, a wraz z nim reszta siatkarzy Lotosu Trefla. - Wydaje mi się, że w tej przerwie po prostu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Przyszła dodatkowa mobilizacja, ustaliliśmy między sobą parę rzeczy i potem było już zdecydowanie lepiej. Dostaliśmy pozytywnego "kopa" - ocenił ponad dwumetrowy przyjmujący.

18-latek po raz kolejny musiał wziąć na swoje barki odpowiedzialność za wynik i po raz kolejny nie zawiódł. Jakubiszak wszedł na stałe na boisko w trzecim secie i co prawda przyjmował najsłabiej w swojej ekipie, ale osiągnął 42 procent skuteczności w ataku, do tego dołożył 4 punktowe bloki i z dorobkiem 13 punktów był drugim najlepiej punktującym graczem Lotosu Trefla Gdańsk przeciwko katowiczanom.

- Dla mnie to nie jest żadna sława, po prostu staram się jak najlepiej zastąpić Mateusza i robić swoje. Żałujemy, że nie ma z nami "Mikusia", jest nam teraz bardzo potrzebny. Ale cóż nam pozostaje w takiej sytuacji, jak nie granie mimo wszystkich problemów - odpowiedział sam zainteresowany na pytanie o początek szerszego zainteresowania jego osobą.

ZOBACZ WIDEO Grosicki nie pomógł, PSG pokonało Rennes. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Nie jest tajemnicą, że w ostatnim czasie przez kadrę Lotosu Trefla przetoczyła się fala przeziębień, która sprawiła tej ekipie sporo problemów w przygotowaniach do nadchodzących spotkań. Do tego nie można zapominać, że przez ostatnie dwa tygodnie nadmorski zespół nie miał czasu na wartościowy trening, ponieważ głównie jeździł po całej Polsce na kolejne ligowe i pucharowe gry.

- To na pewno odbiło się na naszej grze. Skoro nawet nasz trener przez ten czas miał problemy zdrowotne, a także Miłosz Hebda i Piotr Gacek... Tak czy siak, nie poszło nam w Spodku i trudno zrzucać winę na coś innego niż nasza własna gra - ocenił szczerze Jakubiszak, którego zespół czeka starcie na własnym terenie z Asseco Resovią Rzeszów (niedziela 22 stycznia, godz. 14:45).

Źródło artykułu: