Los sprawił, że ledwie cztery dni po meczu ligowym ekipy Grot Budowlanych i KSZO Ostrowiec SA spotkały się ponownie, tym razem w Łodzi w potyczce pucharowej. Przyjezdne, które w weekend na własnym terenie postawiły faworytowi bardzo trudne warunki i uległy dopiero po tie-breaku, w 1/8 finału Pucharu Polski przegrały bez walki 0:3. W jednym z setów nie dobiły tego dnia nawet do pułapu piętnastu zdobytych punktów. Całe spotkanie trwało niewiele ponad godzinę, a zwycięstwo łodzianek ani przez moment nie wydawało się być zagrożone.
- Muszę przyznać, że byłam zaskoczona brakiem walki ze strony zawodniczek z Ostrowca Świętokrzyskiego, zwłaszcza w kontekście tego, co pokazały w meczu z nami u siebie zaledwie kilka dni temu. Na tym polegała największa zmiana. Na własnym terenie rywalki grały pełne emocji, wykazywały wolę zwycięstwa i znacznie utrudniły nam zadanie. W środę tego zabrakło, a nam udało się ograniczyć błędy własne do minimum, zwłaszcza na zagrywce. W dużej mierze właśnie to przełożyło się na zwycięstwo 3:0. Po ostatnich występach najważniejsze dla nas było wreszcie wyraźnie wygrać i awansować - powiedziała po meczu Heike Beier.
Doświadczona przyjmująca cieszy się przede wszystkim z tego, że jej zespół potrafił sprawnie zakwalifikować się do kolejnej fazy rozgrywek. Zdaje sobie jednak sprawę, że środowe spotkanie nie należało do najciekawszych, w jakich przyszło jej grać. - Przypuszczam, że dla kibiców, ale też dla dziennikarzy, ten mecz mógł być bardzo nudny (śmiech). Nie było łatwo go pewnie oglądać. Rozumiem też, że ludziom nie chciało się przychodzić na takie spotkanie w środku tygodniu, po całym dniu pracy. Mam jednak nadzieję, że w niedzielę, podczas wielkiego meczu derbowego z ŁKS, trybuny się zapełnią - zaznaczyła wieloletnia reprezentantka Niemiec.
Starcie z KSZO było tylko przetarciem przed zbliżającymi się wielkimi krokami derbami Łodzi. W niedzielę, w ramach 17. kolejki Orlen Ligi, Grot Budowlani zmierzą się z beniaminkiem ekstraklasy. W rewanżu czeka je na pewno dużo więcej pracy, niż w pierwszym meczu o prymat w mieście włókniarzy, wygranym jesienią 3:0. - ŁKS gra ostatnio bardzo dobrze, dlatego musimy się do tego spotkania odpowiednio przygotować, nie tylko przez ciężki trening, ale również pod względem taktycznym. Poziom gry z ostatniego meczu z KSZO na pewno nie wystarczy na pokonanie w niedzielę lokalnego rywala. Ale zapewniam, że będziemy do końca walczyć o każdą piłkę i ważne zwycięstwo - podkreśliła nasza rozmówczyni.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Siatkarki Grot Budowlanych mają za sobą trudne tygodnie. Ligowa wygrana z KSZO dopiero po tie-breaku była drugim w rozgrywkach Orlen Ligi meczem z rzędu, w którym łodzianki nie sięgnęły po komplet punktów. Tydzień wcześniej było jeszcze gorzej, bo podopieczne Błażeja Krzyształowicza pierwszy raz w sezonie przegrały na własnym terenie - 1:3 z Developresem SkyRes Rzeszów. W konsekwencji drugi na półmetku sezonu zasadniczego zespół obecnie musi bronić trzeciej lokaty przed atakami właśnie ekipy z Podkarpacia.
- Każdy widzi, że nie gramy tak, jak na początku rozgrywek, ale to normalne. Zawsze w sportach drużynowych, w każdej dyscyplinie, przychodzi taki czas w sezonie, że poziom gry spada poniżej tego normalnego. Najważniejsze, żeby być gotowym na decydującą fazę rywalizacji, czyli ligowe play-off i Final Four Pucharu Polski. Zależy nam, żeby również w tych ostatnich rozgrywkach powalczyć o sukces. Jestem pewna, że nasza dyspozycja będzie coraz lepsza - wyjaśniła Beier.
Potencjał zespołu jest spory, co pokazała pierwsza część sezonu. Łodzianki muszą go jednak potwierdzić w kluczowej części sezonu, która zbliża się wielkimi krokami. - Jeśli wyniki są niezadowalające to jest to jakimś problemem. Mamy na pewno świadomość, że gramy poniżej naszych możliwości, ale też wierzymy w siebie i znamy potencjał zespołu, dlatego nie mamy wątpliwości, że uda nam się wrócić do naszej najlepszej siatkówki - zapewniła przyjmująca.