- Odwaga, ryzyko i konsekwentna realizacja założeń taktycznych zdecydowały o naszej wygranej. Muszę jednak oddać dziewczynom, że tak zdeterminowanych i chętnych do walki jeszcze ich nie widziałem. To był najlepszy występ zespołu w tym sezonie. Chylę przed nimi czoła, bo zagrały bardzo walecznie do samego końca. Zawsze powtarzam, że dopóki piłka jest w grze, można zrobić wszystko. Dziewczyny w meczu z Pałacem udowodniły, że tak jest naprawdę - powiedział po wygranym spotkaniu Piotr Matela.
Kibice, którzy postanowili spędzić niedzielne popołudnie w hali Łuczniczka z pewnością nie żałowali swojej decyzji. Obie ekipy uraczyły widzów kapitalnym widowiskiem, pełnym efektownych ataków i ofiarnych interwencji w obronie. Nie brakowało również dramaturgii, bowiem poza pierwszym setem, który miał bardzo jednostronny przebieg, pozostałe partie przypominały prawdziwą siatkarską bitwę na wyniszczenie. Przyjezdne wytrzymały jednak ciśnienie i ostatecznie zrewanżowały się rywalkom za porażkę 1:3 przed własną publicznością w pierwszej rundzie fazy zasadniczej.
- To był mecz wielkiej walki punkt za punkt. Czasami brakowało sił i potrzeba było takiego kopniaka z boku, żeby jeszcze coś z siebie wykrzesać. Nie mogę jednak powiedzieć, że drużyna nawet przez moment nie chciała walczyć. To było widać w każdej akcji. Nawet jak przegrywaliśmy, traciliśmy sporo punktów do rywalek, zespół nie spuszczał głowy. To był klucz do wygranej. W trakcie przerw powtarzaliśmy sobie, że rywalizujemy do końca. Cały czas wierzyliśmy w to, że nam się powiedzie - przyznał opiekun Atomu Trefla Sopot.
Kolejne ligowe spotkanie ekipa znad Bałtyku rozegra 29 lutego na wyjeździe z Impelem Wrocław.
ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy