Adam Grabowski: Nie mam pojęcia z czego wynika brak stabilności w naszej grze

PAP / PAP/Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Adam Grabowski
PAP / PAP/Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Adam Grabowski

Siatkarki Pałacu Bydgoszcz sprawiły niemiłą niespodziankę swoim kibicom, przegrywając na własnym parkiecie z Atomem Trefl Sopot 1:3. Trener Adam Grabowski po meczu przyznał, że choć rywalki wygrały zasłużenie, jego ekipa pomogła przeciwnikowi.

- Psuliśmy zagrywki w ważnych momentach, kiedy robiliśmy sobie przewagę. Praktycznie większość naszych serii punktowych przerywaliśmy własnymi błędami, niewymuszonymi absolutnie przez przeciwnika. Kolejny raz przegraliśmy w ten sposób. Na własne życzenie, bo rywal miał ich dziewiętnaście, a my trzydzieści. To kolosalna różnica. Odkąd pracuję w żeńskiej siatkówce, zastanawiam się jak rozwiązać problem błędów własnych. Jak dotąd, nie znalazłem rozwiązania - powiedział po porażce z Atom Trefl Sopot trener gospodyń Adam Grabowski.

W niedzielnym starciu największym problemem miejscowych była stabilizacja w grze. W pierwszym secie Pałacanki musiały odrabiać straty, przegrywając na otwarcie 2:7. Mimo że z biegiem czasu gra się wyrównała, dystansu nie udało się odrobić. Odwrotny przebieg miały z kolei partie numer trzy i cztery, gdzie to przyjezdne zmuszone były do pościgu. W przypadku Atomówek, kończyły się one jednak powodzeniem.

- Chciałbym wiedzieć z jakiego powodu nasza gra falowała. Starałbym się wtedy temu zapobiec. Właściwie to same zawodniczki wiedzą najlepiej, bo to one są na boisku i one wykonują w zasadzie cała robotę - tłumaczył bydgoski szkoleniowiec.

Podopieczne Adama Grabowskiego w trakcie niedzielnego meczu nie ograniczały się wyłącznie do trwonienia przewagi. W trzecim secie potrafiły bowiem odrobić dystans i ze stanu 15:19 wyjść na prowadzenie 22:21. Ostatecznie jednak to sopocianki zwyciężyły, co miało ogromny wpływ na końcowy wynik meczu.

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kamil Stoch z konkursu na konkurs pokazuje, że jest najlepszy

- To w sumie nie była żadna strata, bo już nie takie mecze przerabiałem. Szkoda jest całego spotkania. Rywalki zagrały odważnie, ryzykowały i dostały nagrodę. My natomiast psuliśmy na potęgę i oddaliśmy za darmo mecz. Nie wiem czy wygrany, bo przeciwnik zasłużył na całą pulę, ale tie-break byłby bardziej sprawiedliwy. Jeżeli jednak oddaje się w aut atak w końcówce seta, to nie można wygrać - stwierdził poirytowany opiekun bydgoskich siatkarek.

Kolejny ligowy mecz bydgoskie siatkarki rozegrają 28 stycznia 2017 r. w Legionowie. Rywalem Pałacu o godz. 18.00 będzie miejscowa Legionovia.

Źródło artykułu: