Michał Gałęzewski: Spodziewałeś się zwycięstwa w meczu z Treflem?
Adrian Stańczak: Liczyłem na to, że możemy wygrać ten mecz i tak też się stało. Wiara pokazała, że możemy kolejny raz pokonać Trefl i to na wyjeździe. Było to bardzo trudne spotkanie zarówno dla nas, jak i dla Gdańska. Należy się cieszyć z tego, że prowadzimy juz 2:0 w rywalizacji o miejsca 9-10. Teraz możemy zakończyć pojedynki na własnej hali, przy własnej publiczności i w konsekwencji cieszyć się - miejmy nadzieję - z utrzymania w lidze.
Jeszcze przed sezonem, patrząc na dotychczasowe osiągnięcia zawodników Trefla i wasze trudno było się spodziewać, że to Jadar będzie miał duże szanse na wyższe miejsce w lidze...
- Oczywiście, że patrząc personalnie Gdańsk miał "większe" nazwiska. Nie same nazwiska grają i my to już udowodniliśmy w zeszłym sezonie grając z Płomieniem Sosnowiec. Takie zwycięstwa budują i pokazują, że siatkówka jest pięknym sportem.
Trefl przegrał 16 oficjalnych meczów z rzędu. Wy mimo, że zakończyliście sezon na przedostatniej pozycji, przez cały sezon trzymaliście poziom...
- Tak, to prawda. Generalnie przez cały sezon trzymaliśmy poziom i miejmy nadzieję, że wygramy tą rywalizację i utrzymamy się w lidze.
Drugi raz z rzędu przegraliście pierwszy set z Treflem...
- To nie pierwszy mecz, w którym przegrywamy pierwszy set. Jesteśmy taką drużyną, która potrzebuje więcej czasu na wejście na swój poziom gry w siatkówkę. Możemy jednak przegrywać pierwsze sety, byle wygrywać resztę.
Czy mimo, że nie idzie wam najlepiej warunki do uprawiania siatkówki macie w Radomiu dobre?
- Jasne. Atmosfera w Radomiu zawsze była i mam nadzieję, że zawsze będzie dobra. Niczego nam nie brakuje i oby tak dalej.
Nie przeszkadza wam to, że za Jadarem nie są wszyscy kibice siatkówki w Radomiu?
- Słyszałem, że kibice się między sobą kłócą. My jednak mamy wygrywać, zadowalać kibiców, siebie. Miejmy nadzieje, że spór się kiedyś zakończy i kibice będą wspólnie dopingować Radom i tworzyć niesamowity doping.
Jak wam się układa współpraca z waszymi obcokrajowcami?
- Już się zaaklimatyzowali w drużynie. Są to bardzo sympatyczni zawodnicy, pomagają nam. Mamy lekkie bariery językowe z Salasem, jednak można z nim porozmawiać przez Hernandeza. Stara się on też uczyć języka polskiego, nam się przyda parę słów po włosku. Ta komunikacja wygląda w miarę dobrze.
Zapowiada się, że wygracie rywalizację z Treflem. Czy wobec tego nie obawiacie się rywalizacji z drużyną I ligi?
- Nie jest tak, że już wygraliśmy rywalizację z Treflem. To dalej będą bardzo trudne mecze i musimy być skoncentrowani na maksa i grać na maksa. Nie możemy sobie odpuść i być pewni, że wygramy te mecze, bo możemy się przeliczyć.