Asseco Resovia - PGE Skra: spektakl w rzeszowskiej twierdzy! Wicemistrzowie Polski odrodzili się z odwiecznym rywalem

WP SportoweFakty / Daria Doległo
WP SportoweFakty / Daria Doległo

PGE Skra bez rewanżu w twierdzy Rzeszów. W 18. kolejce PlusLigi, podobnie jak w 3., bełchatowianie musieli uznać wyższość Asseco Resovii w czterech setach. Wicemistrzowie Polski po okresie gorszej gry wrócili do dobrej dyspozycji.

Siatkarski spektakl zaserwowali zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów i PGE Skry Bełchatów w sobotnie popołudnie. Jednakże mecz, który miał swój finisz w czterech setach, poza swoją rangą, nie rokował dobrze po pierwszych minutach od oficjalnego rozpoczęcia.

Jak zwykle w rzeszowsko-bełchatowskch starciach początki w hali Podpromie to nerwowa atmosfera, która przełożyła się na błędy własne. Dopiero przy stanie 7:4, rywalizacja toczyła się nie tylko na ilość pomyłek, ale i efektownie skończonych akcji. Wówczas gospodarze skutecznie zaczęli narzucać presję na rywali, wygrywając ważne kontry. Bełchatowianie próbowali bronić się grą przez lewe skrzydło z Nikołajem Penczewem, lecz dogonić Pasy udało im się dopiero dzięki włączeniu do ofensywy Artura Szalpuka (13:15). Od tamtego momentu Asseco Resovia zaczęła gubić się w boiskowych wydarzeniach, a najbardziej Marko Ivović. PGE Skra raz złapanej przewagi już nie wypuściła do końca premierowej odsłony, a dopięła swego atakiem Penczewa (25:20).

Zmiana stron boiska wprowadziła nową jakość zagrywki rzeszowian. Thibault Rossard, który z powodzeniem zastąpił na boisku Ivovicia, rozpoczął drugiego seta od serii punktowych serwisów (3:0). To właśnie zagrywką Francuza oraz dobrym trzymaniem bloku przez Johna Gordona Perrina, Pasy "zgasiły" dobrze spisującego się w poprzedniej partii Szalpuka. Jednakże stagnacja PGE Skry trwała tylko chwilę, bowiem podopieczni Philippe Blaina stopniowo wracali do gry z poprzedniej odsłony wykorzystując potknięcia rzeszowian (16:19). Wtedy dobrym posunięciem popisał się Andrzej Kowal, który najpierw challengując przegraną akcję, a następnie biorąc czas wybił z rytmu rywala. Pasy wyrównały stan rywalizacji w końcówce (20:20), a w emocjonującej końcówce szalę na stronę gospodarzy przeciągnął Gavin Schmitt oraz Marcin Możdżonek. Środkowy był "asem z rękawa" Kowala, gdyż zaliczył kapitalne wejście za Lemańskiego i blokiem końcówkę seta wygrał blokiem (25:22).

10-minutowa przerwa nie ostudziła dopingu w hali, tak samo jak poświęcenia w grze Asseco Resovii. Dodatkowo Fabian Drzyzga włączył do ofensywy Perrina co na dobre nakręciło grę Pasów (5:2) i na stałe narzuciło presję na PGE Skrę. Lider bełchatowian - Mariusz Wlazły wcześniej kompletnie niewidoczny, w trzeciej partii zaczął przynosić korzyści swojej drużynie co sprawiło, że od 10 punktu walka zaczęła toczyć się punkt za punkt. Zwycięzcę wymian pełnych obron, potężnych zbić i jeszcze potężniejszych zagrywek wyłoniła dopiero walka na przewagi.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy

Punktem kulminacyjnym zaciętego seta był indywidualny błąd Mariusza Wlazłego. Doświadczony atakujący przy stanie 26:26 pośpieszył się z dotknięciem spornej piłki na siatce. Akcja została podyktowana jako błąd gdyż piłka znajdowała się po stronie broniących się wówczas Pasów. Tym samym gospodarze przełamali przyjezdnych i nawet idealne ataki Srećko Lisinaca nie pomogły (30:28).

Po tak wygranej końcówce wicemistrzowie Polski w czwartego seta weszli pewni zwycięstwa, z chęcią zademonstrowania swojej siły. Rozpoczęła się ona od zagranicznego trio Asseco Resovii, które wypunktowało Żółto-Czarnych serwisem. Mowa o Rossardzie, Schmittcie oraz Perrinie (11:3). Blain próbował interweniować i wprowadził na plac boju Michała Winiarskiego, Bartosza Kurka i Marcina Janusza, lecz poprawili oni grę swojego zespołu w bardzo małym stopniu (17:9). Co prawda przyjezdni poprawili swoją sytuację dzięki blokowi Winiarskiego (19:15), ale i tak Asseco Resovii udało się dopełnić formalności. Po tym jak Rossard ponownie pojawił się na linii 9. metra PGE Skra nie miała już żadnych argumentów aby przeciwstawić się rywalowi. Ostatnie słowo po długiej akcji należało do Gavina Schmitta (25:17).

Zwycięstwem za trzy punkty Asseco Resovia wyprzedziła PGE Skrę w ligowej tabeli. Obecnie obie ekipy dzieli jedynie jedno oczko różnicy, rzeszowianie zajmują pozycję wicelidera, natomiast bełchatowianie trzecią.
[event_poll=71209]

PlusLiga, 18. kolejka:

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:1 (20:25, 25:22, 30:28, 25:17) 

Asseco Resovia: Perrin, Drzyzga, Schmitt, Nowakowski, Lemański, Ivović, Wojtaszek (libero) oraz Rossard, Dryja, Możdżonek.

PGE Skra: Lisinac, Kłos, Wlazły, Uriarte, Szalpuk, Penczew, Milczarek, (libero) oraz Piechocki (libero) oraz Kurek, Winiarski, Janusz.

MVP: Gavin Schmitt (Asseco Resovia Rzeszów).

Komentarze (32)
jendrula
28.01.2017
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Grały dwa zespoły które mają swoje problemy i z tej potyczki lepsza okazała się Resovia. Kto myślał że po wygraniu za 3 pkt Resovii z Skrą znikną wszystkie problemy Resovii to się grubo myli, b Czytaj całość
avatar
ShirleyBenek
28.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
avatar
stary kibic
28.01.2017
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
Każda drużyna ma za sobą jakieś etapy grania - lepsze czy gorsze. Wydaje mi się, że tak jak w pewnym momencie musiał powiedzieć dość Jan Such, który serducho zostawił w klubie, tak musi przyjść Czytaj całość
sd1952
28.01.2017
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
Kowal nie przejrzał na oczy .W dalszym ciągu podtrzymuję swoje stanowisko że jest to ,,dno" polskiej siatkówki . Po jakiego ciula wystawia w pierwszej szóstce Ivowicza bez formy , po jakiego c Czytaj całość
megs
28.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kurek to w ogóle zdobył statuetkę MVP w tym sezonie?