W rozgrywanym w sobotnie południe półfinale Pucharu Włoch dość niespodziewanie LPR Piacenza postawiła bardzo trudne warunki faworyzowanemu Cucine Lube Civitanova. Faworyt wygrał dopiero w tie-breaku. - Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Piacenza to drużyna, która przegrywając 0:2 z Perugią potrafiła wyjść z kłopotów i pokazać charakter. Oni nie załamali rąk po wysokiej przegranej w pierwszym secie, tylko wyszli na boisko pewni siebie - chwalił rywala Gianlorenzo Blengini.
Jego podopieczni dobrze zaczęli półfinałowe spotkanie, wygrywając pierwszą partię wysoko do 12. Ale w drugiej zaczęły się schody. - W pierwszym secie zagraliśmy bardzo dobrze w każdym elemencie. W drugim był moment, kiedy mogliśmy odskoczyć rywalowi, ale mieliśmy problemy z przyjęciem i także z zatrzymaniem ich atakującego, Hernandeza - opisywał przebieg spotkania szkoleniowiec zwycięskiej ekipy.
Cucine Lube Civitanova udało się jednak wygrać spotkanie i w niedzielę zespół stanie do bezpośredniej walki o puchar. - Bardzo się cieszę z wygranej i awansu do finału. Nasz zespół został zbudowany właśnie po to, żeby wygrywać. Teraz musimy zrobić więc kolejny krok - zapewnił trener.
Po rozegraniu pięciu setów jego zawodnicy na pewno będą zmęczeni, ale ich niedzielny rywal, Diatec Trentino, też rozegrał w półfinale tie-break. - Teraz moi gracze muszą odpocząć, to jest ważne nie tylko ze względu na zmęczenie fizyczne, ale także psychiczne. W tym meczu sporo było przecież nerwów i emocji. A finał będzie bardzo trudny - zakończył swoją wypowiedź Gianlorenzo Blengini.
Anna Bagińska z Bolonii
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji