Aż pięć partii było potrzebnych, by wyłonić zwycięzcę w pojedynku Asseco Resovii z Cuprum Lubinem. Ostatecznie górą w tej rywalizacji byli podopieczni Andrzeja Kowala. - Zaczęliśmy to spotkanie bardzo nerwowo, co przełożyło się na wynik w pierwszym secie. W drugim byliśmy bardzo rozluźnieni i kontrolowaliśmy jego przebieg do samego końca. Wynik chyba nie pozostawił wątpliwości, kto miał inicjatywę. W trzeciej partii chyba za bardzo przeszło na nas rozluźnienie z drugiej odsłony i daliśmy lubinianom nabrać pewności siebie. Złapali wiatr w żagle, który ich popychał do samego końca tego spotkania - oceniał Marcin Możdżonek.
Siatkarze znad Wisłoka schodząc na dziesięciominutową przerwę prowadzili 2:0. Wydawać by się mogło, że mecz zakończy się w trzech odsłonach, jednak po powrocie na boisko gra rzeszowian wyglądała całkiem inaczej. - Zawaliliśmy początek trzeciego seta. Seria zagrywek Łukasza Kaczmarka, zresztą bardzo ładna, miała już drugorzędne znaczenie i po prostu dokończyła tego seta - komentował środkowy.
Największym pozytywem meczu z Cuprum Lubinem była skuteczna gra blokiem. Rzeszowianie szesnaście razy zatrzymali na siatce swoich rywali. - Blok był dużym plusem, chociaż na chłodno analizując spotkanie, to mógłby funkcjonować jeszcze lepiej. Plusem również była walka do samego końca. Graliśmy ofiarnie i nie poddawaliśmy się, nie zwieszaliśmy głów. Cały czas z podniesionym czołem wstawaliśmy i walczyliśmy jak równy z równym. Mimo, że ktoś może powiedzieć, że "na papierze" jesteśmy mocniejsi od naszego rywala, i to zapewne jest prawda, to boisko pokazuje, że zawodnicy Cuprum świetnie sobie radzą w takich warunkach i nie jest łatwo ich pokonać - stwierdził siatkarz Asseco Resovii.
W piątym, rozstrzygającym secie gra toczyła się niemal punkt za punkt. Pierwszą piłkę meczową mieli przyjezdni, jednak rzeszowianie wyszli z opresji obronną ręką i ostatecznie to oni triumfowali w tym pojedynku. - W tie-breaku nie było wiadomo do samego końca kto zwycięży. Zaczęliśmy źle, później musieliśmy ich gonić. Wynik cały czas utrzymywał się bardzo blisko, więc wygrana w takich warunkach dodaje skrzydeł i pewności siebie przed kolejnymi meczami - analizował zawodnik.
Wywalczone punkty pozwoliły wicemistrzom Polski odskoczyć na dwa "oczka" od plasującego się na trzeciej pozycji Jastrzębskiego Węgla. - Mogliśmy przegrać spotkanie, zyskać jeden punkt i wtedy dopiero byłaby tragedia. Powinniśmy zdobyć komplet punktów, jednak coś się w naszej grze popsuło w trzecim secie i ja jestem zadowolony z tego, że wróciliśmy na boisko i wygraliśmy to spotkanie, bo mogło być różnie - zakończył Możdżonek.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy