Najpierw drzemka, potem Puchar Polski. Trener Chemika Police zachował spokój do końca

WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Jakub Głuszak
WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Jakub Głuszak

To już drugi triumf w krajowym pucharze Jakuba Głuszaka, choć ten ma dopiero 30 lat i zaczyna swoją trenerską karierę. - Zeszłoroczne doświadczenie sporo mi dało i zaprocentowało teraz - mówił po zwycięskim finale szkoleniowiec mistrzyń kraju.

- Wszyscy nas stawiali w roli faworyta, uważnie patrzyli na nas i byliśmy na to psychicznie przygotowani. Taka presja nas mobilizowała do lepszej gry: półfinał pokazał, że ciężko będzie o zdobycie pucharu, natomiast my zaprezentowaliśmy charakter. Wiemy, że mamy bardzo wyrównaną drużynę, a każda dziewczyna włożyła dużą cegiełkę do tego sukcesu. Tym bardziej się cieszymy z takiego zwycięstwa na Ziemi Lubuskiej - mówił tuż po finałowej ceremonii w zielonogórskim CRS-ie Jakub Głuszak (dodajmy: rodowity gorzowianin, co nie jest bez znaczenia w kontekście żużlowej rywalizacji w Polsce).

Finał turnieju z Grot Budowlanymi Łódź był ciekawym i wyrównanym starcie tylko w pierwszym secie, reszta spotkania należała bezsprzecznie do obrońcy trofeum. - Spodziewałem się, że tak to może mniej więcej wyglądać. Podobało mi się to, że podeszliśmy do meczu skoncentrowani na tym, co mieliśmy zrobić i konsekwentnie realizowaliśmy taktykę. Nawet przy potknięciach i przestojach byliśmy opanowani, interesowała nas tylko następna akcja i kolejny punkt. I właśnie takim spokojem doprowadziliśmy do tego, że nasz przeciwnik mylił się przez wywarta na nas presję. Wygrana niby była łatwa, ale przeżywaliśmy ten mecz na boisku i poza nim - przyznał Głuszak, które bardziej nerwowe oblicze można było zobaczyć podczas półfinału z Developresem SkyRes Rzeszów

Dla Głuszaka to drugi Puchar Polski w trenerskim dorobku... i ledwie pierwszy sezon z Chemikiem Police, w którym od początku pełni rolę pierwszego szkoleniowca. W porównaniu z rokiem 2016, gdy 30-latek został wrzucony na najgłębszą z możliwych wód po zwolnieniu Giuseppe Cuccariniego, tegoroczny Puchar Polski był dla niego o wiele spokojniejszy. - Było mi łatwiej i czułem to po sobie, nawet zrobiłem sobie w niedzielę krótką drzemkę po obiedzie… Czułem się spokojny i gotowy: wiedziałem, jak to mniej więcej wygląda, jak należy przygotować się do pucharu. Zeszłoroczne doświadczenie sporo mi dało i zaprocentowało teraz - powiedział trener Głuszak.

Sztab trenerski Chemika dał szczęśliwym zawodniczkom zielone światło na świętowane sukcesu, co nie znaczy, że balanga po finale była długa i intensywna. - Mamy "tylko" dziewięć spotkań do rozegrania w tym miesiącu, już we wtorek wylatujemy do Włoch na Ligę Mistrzyń i już teraz zaczynamy przygotowania do tego meczu. To trudny czas zwłaszcza pod względem mentalnym, bo to w końcu siedem wyjazdów, przejechane i przeleciane kilometry po całej Europie… To zawsze wypływa na kondycję zespołu, ale mam nadzieję, że temu podołamy i znów wykorzystamy możliwości rotacji, jakie daje nam tak wyrównany skład - stwierdził szkoleniowiec Chemika.

Tym razem to Głuszak mógł świętować sukces, ale turniej w Zielonej Górze pokazał, że jego ligowi konkurencji, Błażej Krzyształowicz i Marek Solarewicz, również mają ambicję na zdobycze i cenne wpisy do trenerskiego CV. - Bardzo fajnie, że w tym sezonie została dana szansa młodym Polakom. Widać, że wykonujemy dobrą pracę w swoich klubach, wystarczy popatrzeć w tabelę, ale w pozostałych ekipach widać postępy. Mam nadzieję, że tak dalej będzie to wyglądało, bo nie mamy kompleksów na tle zagranicznych trenerów i nie mamy się czego wstydzić. Wszyscy się wywodzimy, powiedzmy, z jednej szkoły, bo cała nasza trójka była statystykami i znamy się od tamtych czasów, kiedy byliśmy jeszcze młodsi. Następuje zmiana warty pokoleniowej, pozostaje się tylko z tego cieszyć i jeszcze raz powtarzam: cierpliwość, danie szansy i wszyscy z tego będziemy korzystać - podkreślił 30-letni zdobywca Pucharu Polski.

ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta

Źródło artykułu: