Liga Mistrzyń: Stambuł wciąż niegościnny dla Taurona MKS-u

Materiały prasowe / CEV
Materiały prasowe / CEV

Dąbrowski MKS nie wygrał ani jednego seta w starciu z Fenerbahce Stambuł, jednym z najsilniejszych klubów w całej siatkarskiej Europie. Na pocieszenie zostają mu dobre wspomnienia z ostatniej, trzeciej partii.

Po dąbrowiankach było widać, że wykorzystały cenny czas między przegranym ćwierćfinałem Pucharu Polski a spotkaniem Ligi Mistrzyń w Stambule. Gospodynie co prawda szybko osiągnęły przewagę dzięki precyzyjnym dograniom na skrzydła i nieprzyjemnej zagrywce (6:3), ale kiedy siatkarki Taurona MKS-u miały już piłkę w górze, nieraz zaskakiwały faworyta zagraniami w wolne pole. Mimo to punkty po stronie polskiej były świętem, a po tureckiej - spokojnie wypełnianym obowiązkiem, głównie przez Yeon-Koung Kim. Zmiany przeprowadzane przez Juana Manuela Serramalerę nie pomagały jego zespołowi we wzmocnieniu bloku i obrony, do tego dąbrowski serwis na tle wymagających zagrywek stambulskich rywalek (które boleśnie poznała Daria Paszek) prezentował się wyjątkowo blado. Set zakończył się intrygującą wymianą pełną rozpaczliwych obron, zakończoną dopiero po uderzeniu Polen Uslupehlivan.

W kolejnej partii na parkiecie pozostały Yael Castiglione i Marta Ciesiulewicz, obie zawodniczki całkiem nieźle wprowadziły się w grę i dały MKS-owi chwilowe prowadzenie 4:2. Żółte Anioły ustabilizowały przebieg gry, zmuszając dąbrowskie przyjmujące do ratunkowego odbijania piłki pod sufit zamiast do rozgrywającej, a potem sprawy w swoje ręce brała Natalia Pereira. Na swoje szczęście polska drużyna miała skuteczną Helenę Horkę (10:10), zaś Marcello Abbondanza nieraz upominał swoje siatkarki za spadek czujności. Odpowiedzą na zapędy MKS-u były serwisy, które sprawiały spore trudności Ciesiulewicz i Tamarze Kaliszuk. Do tego doszły idealnie wymierzone kiwnięcia w niepilnowane przez Zagłębianki strefy i stało się jasne, kto wygra drugiego seta.

Przyjezdne starały się nie ustępować wyraźnie silniejszemu przeciwnikowi, zwłaszcza Tamara Kaliszuk, liderka Taurona MKS-u w pierwszym spotkaniu przeciwko Fenerbahce. Dzięki pewniejszemu przyjęciu zespół z Polski był w stanie grać ze zdobywczyniami Pucharu Turcji bez kompleksów i strachu, a po szczęśliwym zagraniu Ciesiulewicz było już 12:10 dla Zagłębianek! Zaskoczenie tureckiego hegemona rosło razem z przewagą rywala i dopiero seria czterech punktów (20:21) sprawiła, że Turczynki wróciły do swojej zwyczajowej gry. W końcu pojawiły się nieco większe emocje: Tauron MKS miał nawet piłkę setową w górze, chwilę później drużynę Serramalery uratował challenge, ale marzenia o poprawie wyniku zabrała jej Eda Erdem Dundar, autorka ostatniego asa serwisowego spotkania.

Fenerbahce SK Stambuł - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:0 (25:15, 25:20, 26:24 )

Tauron MKS: Horka, Paszek, Weiss, Ganszczyk, Kaliszuk, Sikorska, Lemańczyk (libero) oraz Drabek, Ciesiulewicz, Castiglione, Dziękiewicz

Fenerbahce: Uslupehlivan, Kim, Natalia, Tomkom, Erdem Dundar, Toksoy Guidetti, Yilmaz (libero) oraz Dalberer (libero) oraz Balkestein-Grothues, Ercan, Dilik

Grupa CZespółMeczeSetyPunkty
1. Fenerbahce Stambuł 4-0 12:1 12
2. Azerrail Baku 2-1 6:5 6
3. Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 1-3 5:10 3
4. Saint-Raphael Var VB 0-3 2:9 0

[event_poll=72934]


ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Komentarze (3)
avatar
Kazimierz Wieński
9.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co na boisku robiła Gańszczyk ????? 
avatar
Kazimierz Wieński
9.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wstyd ,żenada i beznadzieja
Tak grać nie można , to katastrofa 
avatar
yes
8.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Panie przegrały mecz.
Wydarzyło się 1 stycznia 2017: "W Stambule nieznany napastnik lub napastnicy wkroczyli do nocnego klubu zabijając..."