WP SportoweFakty: Grot Budowlani Łódź w starciu z Giacomini Budowlamymi Toruń byli zdecydowanymi faworytami. Było blisko straty punktu, ale ostatecznie udało się pokonać beniaminka. Co właściwie przesądziło o wyniku 3:1?
Błażej Krzyształowicz: Wygraliśmy, to najważniejsze. Mówi się, że zwycięzców się nie sądzi. Sami gdzieś będziemy chcieli zrozumieć dlaczego w niektórych sytuacjach wszystko leżało i to, co było naszym dużym atutem, czyli rozegranie plus atak, ta relacja tym razem źle funkcjonowała. Było to naszym sporym problemem, dlatego tak się męczyliśmy.
Rywalki mocno pracowały w defensywie, utrudniając tym sposobem kończenie ataków.
- Miały na pewno kilka spektakularnych obron. Libero Giacomini Budowlanych w momencie, kiedy Sylwia Pycia atakowała z tempa i piłki były naprawdę z dobrą mocą i w dobrym kierunku, potrafiła je obronić. To było trochę irytujące. Generalnie szukałbym problemu w relacji wystawa - atak. Wystawa nie ułatwiała roboty, ale atak też się nie popisał.
ZOBACZ WIDEO Zobacz najlepsze akcje z gal Ladies Fight Night w 2016 roku
Stąd zmiana Pavli Vincourovej na Ewelinę Tobiasz w I secie?
- Trochę tak, chcieliśmy poszukać jakości, bo widać było niedokładności.
Nie był to dobry mecz Grot Budowlanych w ataku, a mimo to w I i II secie na Heike Beier została zmieniona Julia Twardowska, a nie Martyna Grajber. Z czego wynikała ta decyzja?
- Dużo zależy od ustawienia. Julka zaraz by schodziła do drugiej linii, a tam byłaby ostrzeliwana. Było kilka przyjęć pod rząd, które gdzieś tam jej minimalnie uciekły. Musieliśmy sobie zapewnić sytuację, w której mielibyśmy dobre przyjęcie.
Mówił pan po meczu z RC Cannes, że dziewczyny są dobrze przygotowane fizycznie. Na czym polegał więc problem w starciu z Giacomini Budowlanymi Toruń?
- Może też ciśnienie i presja w poprzednich meczach było inne, nie ujmując nic drużynom, z którymi gramy. Jednak nastawienie na Puchar Polski, półfinał z Impelem Wrocław, a później na finał z Chemikiem Police czy nawet pojedynek Pucharu CEV z RC Cannes, mimo że to już nie ten sam zespół, było inne. Naładowaliśmy akumulatory, ale jeśli chodzi o to nastawienie, wolę walki, to było pod tym względem słabiej. Wkradło się rozkojarzenie. To miało być czymś, co zamyka ten cykl czterech spotkań w sześć dni i wydaje mi się, że wszystkie rzeczy się nawarstwiły. Trudno było sobie poradzić, ale najważniejsze, że przy tych wszystkich niedogodnościach i problemach, potrafiliśmy wygrać.
Można się więc spodziewać, że zespół znów zacznie grać tak, jak w Pucharze Polski czy CEV?
- Na pewno liczę na to, że dziewczyny odpoczęły, głowy, ciała, że miały więcej czasu na regenerację. Dzięki czemu zagrają dwa równe i dobre mecze z Impelem Wrocław i Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza.
Po niedzielnej potyczce z ekipą z Zagłębia Dąbrowskiego czeka was wyprawa do Cannes. Heike Beier powiedziała wprost, że rywalki nie były dobrze przygotowane do meczu w Łodzi. Czy mogą wyciągnąć wnioski na tyle, by móc poważnie zagrozić w rewanżu?
- Każdy zespół może zagrać lepiej niż w swoim ostatnim meczu. Limit cały czas jest wyżej. Z tego co wiem, to oglądali nasze mecze, plus minus wiedzieli co gramy. Na pewno jakieś wnioski mogą wyciągnąć, mogą się lepiej ustawić. Będzie to inny mecz niż ten wygrany u nas.
Według zasad obowiązujących w rozgrywkach europejskich, Budowlane potrzebują już tylko dwóch setów.
- To jest chyba najgorsze podejście. Wtedy się gra na dwa sety i myśli się tylko o nich. Ja bym bardzo chciał, żebyśmy wygrywali wszystkie mecze jak najwyraźniej i jak najlepiej, bo to będzie świadczyło o tym, że nasz poziom jest wyższy od rywala. Nie raz takie podejście, że wystarczą dwa sety, mocno się zemściło na trenerach, na zawodniczkach.
Rozmawiała Dominika Pawlik