Obie drużyny po raz drugi w tym sezonie stanęły po przeciwnych stronach siatki. Pierwsze starcie w Podpromiu zwyciężył GKS, zapisując na swoje konto dwa "oczka". W rewanżowym spotkaniu role się odwróciły i to Asseco Resovia triumfowała po pięciosetowym boju.
- Oczywiście, że czujemy niedosyt. Nie stawaliśmy w roli faworyta, ale uprawiamy ten sport żeby wygrywać. Pokazał to poprzedni mecz z Kędzierzynem, gdzie w każdym secie mieliśmy piłkę setową i kończyły się one na przewagi. W tym pojedynku nawiązaliśmy również walkę. Były szanse na to, aby wygrać nawet 3:0 czy 3:1 - stwierdził Adrian Stańczak.
Tegoroczny beniaminek PlusLigi ma za sobą dobre spotkania. Chociaż w poprzedniej kolejce przegrał w trzech setach z ZAKSĄ, to podobnie jak w środowym starciu, postawił kędzierzynianom wysoko poprzeczkę. - Cieszymy się, że potrafimy przede wszystkim utrzymać pewien równy poziom od kilku meczów. Taki wynik, jak co prawda przegrany jednak po walce mecz, motywuje nas do ciężkiej pracy. Mamy nadzieję, że nie poprzestaniemy na tym, że powalczyliśmy z Resovią czy Kędzierzynem, tylko pójdziemy za ciosem i dokończymy sezon tak jak zaczęliśmy od początku, w pełni zmotywowani, waleczni i gotowi na każdy mecz - komentował siatkarz.
Pięciosetowa potyczka była popisem siatkarskiego rzemiosła obu ekip, dzięki czemu kibice mogli oglądać emocjonujące widowisko. - Chciałbym pochwalić cały zespół, bo wszyscy bardzo dobrze graliśmy w każdym elemencie - ocenił zawodnik i dodał - Podobała mi się cała nasza gra i myślę, że ten mecz mógł się podobać kibicom. Było bardzo dużo wymian, mocnych ataków i zagrywek. Było sporo bloków, jak to komentator spotkania określił "monster bloków". Taka gra w naszej drużynie bardzo cieszy i motywuje do dalszej pracy.
Podopieczni Piotra Gruszki co prawda przegrali starcie z Pasami, jednak cieszą się z cennego, ligowego punktu. - Jest to przegrana po walce i czujemy ten niedosyt. Mimo wszystko radość gdzieś pozostaje, bo przegraliśmy walkę z wicemistrzem i aktualnym wiceliderem - podsumował Stańczak.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji