Siatkarze znad Wisłoka w środowy wieczór uciekli spod topora, nie obyło się jednak bez utraty punktu. To już drugi pięciosetowy bój, który Asseco Resovia stoczyła w tym sezonie z GKSem. W pierwszej rywalizacji z dwóch "oczek" cieszyła się drużyna ze Śląska.
- Nie leży nam zespół z Katowic. To był bardzo trudny mecz na ich terenie. W pierwszym secie, gdzie delikatnie mówiąc "ślizgnęliśmy się", to GKS przejął inicjatywę. My walczyliśmy ze sobą, z przeciwnikiem i chwała za to, że udało nam się ten mecz wygrać, bo naprawdę było ciężko - oceniał spotkanie Fabian Drzyzga
Gospodarze po trzech setach wygrywali już 2:1 i byli blisko sięgnięcia po komplet punktów. Niemal przez większość czwartej odsłony to katowiczanie byli na prowadzeniu, jednak końcówka partii należała do podopiecznych Andrzeja Kowala. - Brawo dla nas, że potem opuściły nas nerwy, niepotrzebne dyskusje i skoncentrowaliśmy się na te ostatnie sześć, pięć piłek po tej straconej serii - stwierdził rzeszowski rozgrywający.
Szkoleniowiec Pasów starał się rotować składem i szukał odpowiedniej opcji, aby przeciwstawić się gospodarzom. - Tego wymagała sytuacja na boisku i tak zadecydował trener, że wejdę. Cieszę się, że mogłem chociaż w małym stopniu pomóc. Łatwo dzisiaj nie było, szło nam jak po grudzie i wszystko pod górę. Można by powiedzieć, że gra nam się nie kleiła od samego początku. Nie wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli. Zespół z Katowic gra bardzo dobrze, spokojnie. Czekają na swoją szansę w każdym secie, każdej akcji niczym bardzo doświadczona drużyna i łatwo z nimi nie jest. Ostatnio ZAKSA się o tym przekonała, co prawda wygrywając 3:0, ale jakim stosunkiem w setach - podsumował spotkanie Marcin Możdżonek.
Rzeszowianie nadal zajmują pozycję wicelidera, jednak tracąc punkt, skomplikowali sobie sytuację w tabeli. Zarówno oni, jak i Indykpol AZS oraz Jastrzębski Węgiel mają po pięćdziesiąt dwa "oczka", a tuż za nimi, na piątym miejscu plasuje się PGE Skra.
ZOBACZ WIDEO: Młoda Polka zachwyciła 50 milionów internautów. "Kiedy latam, czuję się jak ptak"