Felipe Fonteles: Całe życie przeleciało mi przed oczami

Brazylijski przyjmujący spędził sezon w ZAKSIE i był wtedy gwiazdą PlusLigi. Udany rok w Polsce pomógł mu w powrocie do reprezentacji, z którą niedawno zdobył olimpijskie złoto.

Luiz Felipe Fonteles jest jednym z siatkarzy obieżyświatów, grał w czasie swojej sportowej kariery w wielu ligach na całym świecie. Jego ostatnim wyborem jest Halkbank Ankara, ale zespół pełen gwiazd i w lidze tureckiej i w Lidze Mistrzów osiąga wyniki o wiele gorsze od oczekiwanych.

- Wszyscy zawodnicy mojej drużyny są bardzo doświadczeni i wszyscy mamy świadomość, że każdą sytuację można zmienić. Nie jest to łatwe, ale nawet po kilku porażkach można się podnieść i ostatecznie wygrać - powiedział Brazylijczyk, który przypomniał ostatnie igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. - Dla naszej reprezentacji turniej zaczął się bardzo źle, przegrywaliśmy mecz za meczem. Musieliśmy stoczyć niezwykle dramatyczny bój z Francją w fazie grupowej o pozostanie w turnieju i byliśmy o krok od ogromnej porażki. Jednak nie poddaliśmy się, nie pozwoliliśmy, aby złe wyniki wpłynęły na nasze morale. I ostatecznie wygraliśmy złoty medal olimpijski, nasze największe marzenie.

Z tamtego historycznego dnia Fonteles, który nie zawsze był powoływany przez selekcjonera Bernardo Rezende, pamięta każdy szczegół. - To nie był jeden dzień szczęścia. To było 20 lat emocji, cierpienia, bólu, ciężkiej pracy, rozczarowań i sukcesów. I to wszystko do mnie wróciło, kiedy sędzia odgwizdał koniec finału z Włochami. W tamtej sekundzie całe życie przeleciało mi przed oczami. Poczułem wtedy, że to wszystko było warte tego jednego momentu, że to przepiękne ukoronowanie całego mojego wysiłku. Radość i spełnienie tamtego dnia będą mi towarzyszyć już zawsze - powiedział przyjmujący, który w finałowym meczu odegrał istotną rolę i mocno pomógł reprezentacji Brazylii w odniesieniu zwycięstwa.

Fonteles ma opinię bardzo emocjonalnie reagującego zawodnika, ekstrawertycznego i niezwykle walecznego. Niektórzy zarzucają mu nawet nadmiar agresji na boisku. - Na pewno mam w sobie silną potrzebę rywalizacji - przyznał siatkarz. - W czymkolwiek biorę udział, czy to siatkówka, poker czy wyścigi na motocyklach, muszę wygrać! Ale ta cecha włącza mi się tylko czasem, na co dzień jestem bardzo spokojnym człowiekiem - zapewnił i przytoczył anegdotę.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

- Kiedy rozmawiałem z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle o podpisaniu kontraktu, ówczesna pani prezes klubu, Sabina Nowosielska, umówiła się ze mną na spotkanie. I w jego trakcie nagle wypaliła z pytaniem: "Lipe, czy jesteś pewien, że pasujesz do naszej koncepcji zespołu? Bo szukamy kogoś bardzo agresywnego i dynamicznego, a ty jesteś przecież oazą spokoju". Bardzo się wtedy śmiałem i wytłumaczyłem pani prezes, że na boisku jestem zupełnie innym człowiekiem i może się w ogóle nie martwić. Ja zużywam całą swoją energię i agresję grając, a poza boiskiem jestem niezwykle zrelaksowanym człowiekiem - powiedział Fonteles.

Brazylijczyk kocha siatkówkę nie tylko jako sport i swój zawód. On uważa, że jak mało który sport siatkówka uczy człowieka wielu umiejętności pożytecznych w pozaboiskowym życiu. - Uczysz się działania zespołowego, delegowania zadań i podziału odpowiedzialności, stawiania sobie i osiągania celów. A także dyscypliny i sensu ciężkiej pracy, która przynosi rezultaty. To wszystko jest potrzebne w życiu. I co tak samo ważne - poznajesz bardzo dużo ludzi, z których wielu zostaje twoimi przyjaciółmi oraz poznajesz bardzo dużo nowych krajów i miast. To też wpływa na rozwój człowieka - zapewnił Fonteles, który z pewnością coś o tym wie.

32-letni Brazylijczyk w 2003 opuścił ojczyznę i od tamtego czasu grał we Włoszech, w Japonii, w Grecji, w Polsce i w Turcji. W PlusLidze grał jeden sezon, ale zrobił wtedy furorę. Zdobył z zespołem wicemistrzostwo Polski oraz Puchar Polski. Został MVP meczu finałowego, a także był najlepiej zagrywającym turnieju finałowego Pucharu Polski i również jego MVP. Oficjalnie został uznany za najlepszy transfer zagraniczny w Polsce tamtego sezonu. Uwielbiali go kibice i to nie tylko z Kędzierzyna, bo nie tylko prezentował wysoki poziom sportowy, ale i wnosił wiele pozytywnych emocji do polskiej rzeczywistości ligowej.

Źródło artykułu: