Włodarze PGE Skry Bełchatów od lat decydują się na rozgrywanie najważniejszych i najatrakcyjniejszych spotkań w łódzkiej Atlas Arenie. Nie inaczej będzie tym razem, w środę polski zespół zagra z Cucine Lube Civitanova, a na dzień przed starciem, bilety były jeszcze dostępne w kasach.
- Każdy zawodnik na świecie marzy, żeby grać przed taką publicznością, w tak dużej hali, w takiej atmosferze. Nie ma jednego elementu, który może okazać się kluczowy. Jeżeli chcemy wygrać, to musimy zagrać najlepiej jak potrafimy: bez błędów i na równym poziomie. Musimy unikać przestojów. Wszystko może okazać się decydujące - wyjaśnił Srećko Lisinac.
Włoska ekipa to zespół klasy światowej, ale równocześnie rywal dobrze znany. Siatkarze stanowią trzony ekip narodowych. - Gra Lube opiera się na dwóch zawodnikach, bez oglądania wideo mogę powiedzieć, że są to Cwetan Sokołow i Osmany Juantorena - zażartował Karol Kłos.
Środkowy jest dobrej myśli przed pierwszym starciem z Lube. - Mam nadzieję, że zagramy dobre i równe spotkanie, a czy to wystarczy? To się okaże. Chciałbym, żebyśmy mogli powiedzieć sobie po meczu, że zagraliśmy najlepiej w sezonie. Rok temu z Zenitem zagraliśmy dobrze w pierwszym starciu, a w rewanżu już nie. Nie mam nic przeciwko, żeby powtórzyć tamtą sytuację, kiedy pokonaliśmy faworytów, tylko tym razem życzyłbym sobie, żebyśmy w drugiej potyczce zagrali znacznie lepiej, rok temu tak się nie stało - podkreślił Kłos.
Spotkanie rozpocznie się o godz. 18:00.
ZOBACZ WIDEO: Szczere słowa Adama Bieleckiego o dramatycznej śmierci kolegów na Broad Peak