Do tej pory zasady prezentowały się następująco: wszystkim ligowym zawodniczkom przypisywano wartość od 1 do 7 punktów, w zależności od sukcesów w sportowe karierze i występów w reprezentacji (wyjątki dotyczyły najmłodszych i najstarszych zawodników oraz graczy z Brazylii, którzy wrócili do Superligi po okresie gry za granicą). Każda z drużyn Superligi, kompletując skład, musiała zmieścić się w limicie 43 punktów.
Ten system, obowiązujący w siatkarskiej ekstraklasie Kraju Kawy od 1992 roku, w teorii miał zapobiec tworzeniu się gigantów wygrywających rokrocznie rozgrywki dzięki ogromnym budżetom i bilansować siłę ligowych rywali. Praktyka okazała się diametralnie inna od założeń; w lidze siatkarek od lat w finałach meldowały się ekipy z Rio de Janeiro i Osasco, u panów niepodzielnie rządzi Sada Cruzeiro, a rankingowe limity głównie prowokują czołowych brazylijskich zawodników do narzekań na brak swobody wyboru odpowiedniego dla siebie klubu.
Dlatego zmiana, jaka dokonała się po spotkaniu klubów kobiecej Superligi w ostatnią środę, może okazać się początkiem końca znienawidzonego systemu. Przedstawiciele ośmiu z dziesięciu uczestników tych rozgrywek pozostawili jedynie dwie z dotychczasowych regulacji: kluby żeńskiej Superligi będą mogły zatrudnić maksymalnie dwie siatkarki zagraniczne i dwie zawodniczki z maksymalnym rankingiem. Mowa o dziewięciu reprezentantkach Brazylii: Thaisie Menezes, Sheilli Castro, Danielle Lins, Fernandzie Garay, Natalii Pereira, Fabianie Claudino, Gabrielli Guimares, Tandarze i Jaqueline Carvalho. Reszta siatkarek brazylijskiej ekstraklasy została "uwolniona"; nowe reguły obowiązują tylko na sezon 2017/2018, ale niewykluczone, że w razie pozytywnego odbioru wejdą w życie na stałe.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze