Wywalczenie zwycięstwa nad 11. ekipą PlusLigi przysporzyło jednak aktualnym mistrzom Polski nadspodziewanie wiele trudu. Aż trzy z czterech setów rozegranych w Hali Azoty rozstrzygały się na korzyść jednego bądź drugiego zespołu różnicą zaledwie dwóch punktów. A będzinianie byli o włos od doprowadzenia do tie-breaka.
- Nie zaprezentowaliśmy się ze szczególnie dobrej strony. Ale najważniejsze, że tym zwycięstwem przypieczętowaliśmy ukończenie fazy zasadniczej na 1. miejscu, po raz drugi z rzędu. To osiągnięcie potwierdza, że wykonaliśmy naprawdę dobrą pracę podczas całego sezonu - skomentował Benjamin Toniutti, rozgrywający ZAKSY.
Kędzierzynian z opresji wybawił przede wszystkim atakujący Dawid Konarski, autor 26 punktów. Dzięki swojemu wyczynowi, po raz siódmy w sezonie odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu. Po ostatnim gwizdku docenił jednak także dobrą postawę rywali.
- Myślę, że graliśmy nieźle, ale naprawdę trzeba pochwalić też zespół z Będzina. Przeciwnicy postawili nam trudne warunki, przede wszystkim w defensywie. Mieliśmy duże problemy z kończeniem pierwszej akcji, ponieważ dobrze pracowali blokiem i świetnie bronili. A potem wyprowadzali skuteczne kontry, dlatego spotkanie było tak wyrównane. Zrealizowaliśmy cel, ale niewiele brakowało, byśmy jeszcze niepotrzebnie się denerwowali pod koniec fazy zasadniczej - wyjaśniał Konarski.
Mecz z MKS-em to już dla ZAKSY historia. W środę (22 marca, godz. 18:00) czeka ich znacznie poważniejsze wyzwanie - rewanż z Biełogorie Biełgorod w 1/6 finału Ligi Mistrzów. By odwrócić losy rywalizacji, siatkarze z Kędzierzyna-Koźla muszą wygrać pojedynek 3:0 lub 3:1, a następnie także okazać się lepsi w "złotym secie".
ZOBACZ WIDEO Sześć goli w meczu Barcelony. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]