W piątkowym meczu 28. kolejki PlusLigi dziewiąty w tabeli GKS Katowice pokonał na wyjeździe Cerrad Czarnych 3:2, dzięki czemu zmniejszył dystans do wyprzedzającego go bezpośrednio rywala z Radomia do trzech punktów. Ta różnica mogłaby być teraz jeszcze mniejsza, jednak przy prowadzeniu 2:0 podopieczni Piotra Gruszki pozwolili gospodarzom wrócić do gry.
Serhiy Kapelus przyznał, że dłuższa, dziesięciominutowa przerwa po drugim secie nieco przeszkodziła jemu i kolegom, a pomogła przeciwnikom. - Możliwe, że ta przerwa trochę wybiła nas z rytmu, ale chłopaki z Radomia to przede wszystkim bardzo mocny zespół. Musieli zrobić jakieś zmiany, wyszły im one na dobre, bo zaczęli grać lepiej we wszystkich elementach, zwłaszcza w zagrywce i w ataku. A my nie utrzymaliśmy dobrej gry z drugiego seta - nie ukrywał przyjmujący.
- Pierwszą partię zaczęliśmy źle, ale później wytrzymaliśmy presję i odwróciliśmy wynik na naszą korzyść. Myślę, że na moment "stanęliśmy" w trzecim secie - dodał po chwili Ukrainiec.
Po zakończeniu konfrontacji w hali MOSiR otrzymał statuetkę dla MVP spotkania. Zdobył 20 punktów, atakując z 45-procentową skutecznością (15/33). Trzykrotnie zatrzymał rywali blokiem i posłał na drugą stronę siatki dwa asy serwisowe.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Radomski obiekt jest diametralnie inny od "Spodka", w którym niekiedy swoje mecze rozgrywa GKS. - Jest to specyficzna hala, trzeba się przystosować do niej, trochę niewygodny sufit, który zlewa się z piłką. Tym razem akurat ta hala nam pomogła i bardzo się z tego cieszymy - skomentował z uśmiechem Kapelus.
Jak zawsze przy okazji domowych meczów Czarnych, tak i tym razem publiczność nie zawiodła, gorąco dopingując swoich pupili. Jak się okazało, wsparcie dla Wojskowych zmobilizowało także... katowiczan. - Atmosfera była bardzo fajna, ale o tym, że będzie gorąco, wiedzieliśmy już przed meczem. Przyjemnie się gra, trochę gorzej, gdy przegrywasz, ale jesteśmy zadowoleni, bo to my cieszymy się ze zwycięstwa - zakończył 34-latek.