Małgorzata Śliwa (kapitan MKS): Zagrałyśmy bardzo słaby mecz. Nie dorównałyśmy drużynie przeciwnej w praktycznie żadnym elemencie. "Pukałyśmy się" w czoło, bo naprawdę nie miałyśmy pomysłu na to, jak wygrać. Czekamy teraz na mecze u nas i mamy nadzieję, że pokażemy się w nich z lepszej strony.
Waldemar Kawka (trener MKS): Tak naprawdę nie prezentujemy nic innego od tego, co pokazywaliśmy w trakcie fazy zasadniczej. Jednak zespoły, które chcą wygrywać mecze, po prostu walczą z determinacją. My po raz kolejny udowodniliśmy, że nie potrafimy grać zespołowo. Pierwszy set zadecydował o wyniku następnych partii. Nie wykorzystaliśmy piłek setowych przez własną głupotę. Nie da się wygrywać w taki sposób, gdy marnuje się okazje, jakie mieliśmy - zarówno w zagrywce, jak i w ataku. Brakuje nam zawodniczki, która wzięłaby na siebie ciężar gry. W spotkaniu dobrze zaprezentowały się jedynie środkowe, natomiast inne dziewczyny obijały się o blok. Ciężko było im się z nim uporać. Jeśli się nie obudzimy i nie zaczniemy naprawdę walczyć o każdą piłkę, to będzie nam ciężko cokolwiek wygrać. Co nie zmienia też faktu, że białostoczanki zagrały bardzo dobry mecz, którego im szczerze gratuluję. Jednak to moja drużyna wystartowała z piątego miejsca. Postaramy się więc tę lokatę utrzymać. Czy nam się uda? Mam nadzieję, że tak.
Joanna Szeszko (kapitan AZS): Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Szczególnie, że wygrałyśmy bez starty seta. Kluczem do sukcesu było przede wszystkim konsekwentne trzymanie się obranej przed meczem taktyki. Brawa dla całego zespołu i wszystkich dziewczyn, które wykonały naprawdę bardzo dobrą robotę. Cieszymy się, że zrobiłyśmy pierwszy krok do tego, aby znaleźć się na piątym miejscu. Teraz zagramy w Dąbrowie i na pewno będzie bardzo ciężko, ale jednocześnie chcemy utrzymać naszą dobrą grę jak najdłużej.
Dariusz Luks (trener AZS): Strasznie cieszę się z tego, że zwyciężyliśmy, bo zespół MKS jest bardzo dobrym zespołem. Kilka razy dopisało nam szczęście. W pierwszym secie gra była wyrównana. Mogę jedynie powtórzyć, że jesteśmy niezwykle szczęśliwi. Jak już powiedziała Asia (Szeszko), zrobiliśmy mały kroczek w kierunku sukcesu. Zagraliśmy lepiej w bloku i to praktycznie ten element zadecydował o końcowe wiktorii. Poza tym cieszy mnie również konsekwencja w zagrywce. Gramy więc dalej. Mam nadzieję, że za tydzień moja drużyna będzie miała równie dużą chęć zwycięstwa jak w pierwszej konfrontacji. Gdyby zawodniczki MKS wygrały spotkania w Bydgoszczy, na pewno znalazłyby się w czwórce, jednak teraz walczą o miejsce piąte i z pewnością do końca się nie poddadzą. Mimo to w moim zespole wszystko ładnie zaskoczyło. Szczególnie podobała mi się postawa Izy Żebrowskiej, która oddała statuetkę Kasi Walawender - zawodniczce bardzo dobrze spisującej się od samego początku tego sezonu. Widać, że dziewczyny się uzupełniają.