Pomarańczowi przyjechali do Spodka, by wygrać za trzy punkty. Takie zwycięstwo gwarantowałoby siatkarzom z Jastrzębia Zdroju więcej spokoju przed ostatnim meczem sezonu. Nie ma się więc co dziwić, że wynik nie przyniósł wielkiej euforii wśród jastrzębian. - Szczerze, to nie jesteśmy zadowoleni w stu procentach. Można mieć zastrzeżenia szczególnie jeśli spojrzymy na to, jak rozpoczęliśmy mecz. Mogliśmy więcej zdziałać. Mieliśmy realne szanse na to żeby zamknąć mecz w trzech setach - twierdzi Lukas Kampa.
Siatkarskie derby Śląska przyniosły sporo emocji. Sytuacja na boisku zmieniała się jak w kalejdoskopie, co mogło się spodobać kibicom. Co ciekawe, katowiczanie w pewnym sensie zaskoczyli Pomarańczowych. - Zdziwiło nas jedynie to, że na początku nie stawiali zbyt dużego oporu. Wyglądali na nerwowych. Popełniali sporo błędów, szczególnie na zagrywce. Spodziewałem się większej agresji ze strony katowiczan - mówi Kampa.
Tak jak mówi Kampa, goście z Jastrzębia mieli wszystkie argumenty, by zwyciężyć 3:0. Co zatem stało się, że meczu nie udało się wygrać za pełną pulę? - Kto wie, może po prostu tym razem 10-minutowa przerwa nie zadziałała na naszą korzyść. Mimo tego cieszę się, że wygraliśmy mecz. Tak naprawdę wszystko jest nadal w naszych rękach. To od nas będzie zależało czy zakwalifikujemy się do półfinału - wyjaśnia Niemiec.
W ostatnim meczu ligi jastrzębianie zmierzą się z Łuczniczką Bydgoszcz. MVP spotkania w Spodku nie myśli jednak, że przez wygraną za dwa punktu w sobotę będzie na nich ciążyć większa presja. - Tak naprawdę presję odczuwamy już od kilku tygodni. Czuliśmy ją również w Katowicach. Ale najważniejsze, że udało nam się utrzymać przewagę nad Olsztynem. Teraz zagramy u siebie, będziemy mieli za sobą masę kibiców. Jesteśmy w dobrej sytuacji - zapewnia Kampa.
ZOBACZ WIDEO Apoloniusz Tajner: zatrudnienie tej osoby to strzał w dziesiątkę, a Małysza - strzał w setkę!
Przyjazd do legendarnej katowickiej hali był dla reprezentanta Niemiec sentymentalny. Ostatni mecz, jaki rozegrał w Spodku był spotkaniem o trzecie miejsce mistrzostwa świata 2014. Wtedy jego kadra sięgnęła po brązowy medal.
- To wspaniałe uczucie powrócić do Spodka. Zostaliśmy nawet w tym samym hotelu co w 2014 roku. Wcześniej byłem w Katowicach kilka razy, ale halę oglądałem wyłącznie z zewnątrz. Ale to zupełnie coś innego jak wraca się do Spodka na mecz. Cieszę się, że było tylu kibiców, bo czułem się niemal tak jak na mistrzostwach świata i chętnie tu jeszcze wrócę - oznajmił najlepszy zawodnik derbów Śląska.