Farmutil wygrywa w Muszynie - relacja z meczu Muszynianka Fakro - Farmutil Piła

Tradycyjnie w starciu Muszynianki z Farmutilem o wyniku musiał zadecydować piąty set. Do tej pory tie breaka częściej wygrywały Mistrzynie Polski. Tym razem ta sztuka im się jednak nie udała. Podopieczne Jerzego Matlaka wygrały w Muszynie 3:2, co stawia je w znacznie korzystniejszej sytuacji przed meczami w Pile. Inna sprawa, że postawa obu zespołów wyjątkowo rozczarowuje. Zamiast pięknej siatkówki na najwyższym poziomie, w sobotę i niedzielę obserwowaliśmy w Muszynie mecze błędów, w których lepszy okazywał się ten zespół, który rzadziej posyłał piłkę na aut...

Dawid Litwin
Dawid Litwin

Muszynianka Fakro Muszyna - Farmutil Piła 2:3 (28:26, 21:25, 23:25, 25:13, 5:15)

Muszynianka: Bełcik, Mirek, Pycia, Pykosz, Frątczak, Jagieło, Zenik (libero) oraz Kaczor, Śrutowska, Plchotova, Rosner, Targosz.

Farmutil: Sadurek, Kaczorowska, Bednarek, Kosmatka, Teixeira, Hendzel, Maj (libero) oraz Kasprów, Kucharska, Szczygielska, Wojtowicz.

Sędziowali: Bogdan Nowak i Bogumił Sikora.

Widzów: 1000.

Początek spotkania to wyrównana walka punkt za punkt. Przy stanie 14:12 nastąpiła pierwsza kontrowersyjna sytuacja w tym meczu. Agnieszka Kosmatka zaatakowała piłkę w aut, jednak sędzia pokazał, że piłki dotknął blok zespołu z Muszyny. Trener Serwiński długo nie mógł pogodzić się z tą decyzją, rozpoczynając swoje tradycyjne utarczki słowne z sędziami. Chwilę później kolejny błąd arbitrów i tym razem to pilanki nie mogły zrozumieć decyzji sędziego, który orzekł, że atak Kamili Frątczak wylądował w boisku. Na tablicy wyników trwała natomiast zabawa w kotka i myszkę. Muszynianka odskakiwała na trzy punkty, by po kilku akcjach stracić prowadzenie. W końcówce seta to podopiecznym Jerzego Matlaka udało się zdobyć sześć punktów z rzędu. Zawodniczki z Piły miały już trzy piłki setowe, ale skuteczne zagrywki Ivany Plchotowej i dwa bloki zawodniczek z Muszyny doprowadziły do remisu, 24:24. Kiedy Joanna Kaczor zablokowała atak ze skrzydła Teixeiry, to Mistrzynie Polski miały pierwszego setbola. Blok Sylwii Pyci na środku załatwił sprawę, a siatkarki Bogdana Serwińskiego mogły cieszyć się ze zwycięstwa 28:26.

Drugą partię miejscowe rozpoczęły z Joanną Kaczor, która na pozycji atakującej zastąpiła słabo dysponowaną w obydwu spotkaniach Kamilę Frątczak. Od początku seta to siatkarki Bogdana Serwińskiego nadawały ton wydarzeniom na parkiecie. Jerzy Matlak bardzo żywiołowo reagował na grę swoich podopiecznych, jednak na niewiele się to zdawało. Kiedy miejscowe osiągnęły bezpieczną pięciopunktową przewagę, na ratunek ekipie z Piły przyszła... Muszynianka. To, co zawodniczki trenera Serwińskiego wyprawiały na parkiecie nie mieściło się w głowie nie tylko szkoleniowcowi, ale i wszystkim zgromadzonym w hali. Farmutil wykorzystywał proste błędy miejscowych, dzięki czemu v-ce Mistrzynie Polski wypracowały sobie trzypunktową przewagę, której nie oddały już do końca seta. Siatkarki z Muszyny miały o czym myśleć, ponieważ przegrały praktycznie wygranego seta...

Kolejna partia do złudzenia przypominała poprzednie. Trudno było się doszukać pięknej gry i walki punkt za punkt. W obydwu ekipach mnożyły się błędy, choć tym razem, było ich zdecydowanie więcej po stronie Muszynianki. Kiedy przewaga Farmutilu wynosiła już pięć punktów, a miejscowe nie potrafiły znaleźć sposobu na dobre zagrywki Edyty Kucharskiej, trener Serwiński wydawał się powoli tracić cierpliwość. Szkoleniowiec miejscowych wykorzystał obydwie przysługujące mu przerwy, jednak nie miało to wielkiego wpływu na postawę jego zawodniczek. Dopiero kiedy w polu zagrywki pojawiła się Ivana Plchotova, w zespole Mistrzyń Polski coś ruszyło. Muszynianka doprowadziła do remisu 18:18, a nawet wyszła na prowadzenia 21:20. Wtedy do pracy wzięły się jednak pilanki i już po pierwszej piłce setowej schodziły z parkietu zwycięskie. Trochę nerwów wywołała jeszcze sytuacja z końcówki seta, kiedy sędzia odgwizdał błąd przełożenia rąk Mileny Sadurek. Jerzy Matlak nie mógł pogodzić się z tą decyzją, a do ostrej wymiany zdań włączył się jeszcze opiekun Muszynianki. Obyło się jednak bez kartek i upomnień.

Czwarty set bez historii. Od początku partia przebiegała pod dyktando miejscowych, a przewaga Muszynianki rosła z każdą sekundą, by ostatecznie osiągnąć aż czternaście punktów! W końcówce tego seta obaj trenerzy dali odpocząć swoim podstawowym zawodniczkom, a o zwycięstwie w meczu Muszynianki i Farmutilu tradycyjnie miał rozstrzygnąć tie break.

Otwarcie piątej partii zdecydowanie dla przyjezdnych. Farmutil prowadził już 3:0, potem 6:2, i trener Bogdan Serwiński nie namyślając się długo wykorzystał obydwie przysługujące mu przerwy. Ostra reprymenda od trenera nie przyniosła spodziewanego efektu. Pilanki grały bardzo skoncentrowane, a zawodniczki z Muszyny nie potrafiły się przebić przez szczelny blok Aleny Hendzel. Zmiana stron przy stanie 8:3 i zanosiło się na pierwszy od wielu spotkań tie break, w którym Farmutil okaże się lepszy od Muszynianki. Trener Serwiński próbował jeszcze dokonywać zmian. Na parkiecie pojawiła się Agnieszka Śrutowska, na plac gry powróciła również Sylwia Pycia. Nic to jednak nie dało. Kamila Frątczak atakowała w aut, Aleksandra Jagieło w blok, a siatkarki Farmutilu grały jak natchnione. As serwisowy Klaudii Kaczorowskiej doprowadził do pierwszej piłki meczowej, przy stanie 14:4. Chwilę później zagrywkę zepsuła Aleksandra Jagieło i pilanki wygrały piątą partię 15:5, a cały mecz 3:2. Tym samym, siatkarki Jerzego Matlaka wyrównały stan rywalizacji, która teraz przeniesie się do Piły.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×