W meczu 30. kolejki PlusLigi Indykpol AZS Olsztyn pokonał na wyjeździe Cerrad Czarnych Radom 3:1. Akademicy kiepsko rozpoczęli spotkanie, gdyż przegrywali 12:17 w premierowej odsłonie. - W ostatnich meczach pierwszy set nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Trochę sami komplikowaliśmy sobie sytuację, ponieważ zaczynaliśmy z niskim poziomem energii i później musieliśmy się rozkręcać - zwrócił uwagę Andrea Gardini. W starciu z Cuprum Lubin jego podopieczni także przegrali tę część.
W hali MOSiR zdołali zniwelować różnicę. - Tym razem mieliśmy trochę szczęścia, ponieważ Czarni dali nam możliwość, abyśmy powrócili do gry. Odrobiliśmy straty i końcówka premierowej odsłony była wyrównana, ale zrobiliśmy kilka głupich błędów w najważniejszych momentach i przegraliśmy - przyznał szkoleniowiec.
Kolejne trzy sety padły łupem Indykpolu AZS-u, odpowiednio do: 15, 19, i 19. - W drugiej partii było już o wiele lepiej, prezentowaliśmy odpowiedni poziom i rytm, dobrze broniliśmy. Trochę nie poznawałem w ostatnich spotkaniach mojej drużyny, chodzi o początek meczu, ale tak się czasami zdarza, takie jest życie, każdy może mieć słabszy moment - zaznaczył Włoch.
W połowie marca pojawiła się oficjalna informacja, iż Gardini od przyszłego sezonu obejmie schedę po Ferdinando De Giorgim w ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Zakończy tym samym trzyletnią przygodę z klubem z Warmii i Mazur.
- Dla mnie to wielkie wyzwanie. Przez całe życie je przed sobą stawiałem - gdy chciałem zostać profesjonalnym siatkarzem, gdy uprawiałem ten sport i gdy zostałem trenerem. Kocham wyzwania! Cieszę się z możliwości pracy w ZAKSIE. Będę chciał udowodnić, że była to dobra decyzja działaczy. ZAKSA to klub, który wiele znaczy nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Ma duże ambicje. Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu - nie ukrywał.
ZOBACZ WIDEO Sampdoria zdobyła Mediolan. Zobacz skrót meczu Inter Mediolan - Sampdoria Genua [ZDJĘCIA ELEVEN]