Impelki po końcowym gwizdku w meczu z łodziankami długo zbierały się z parkietu. Czuły, że są w stanie wyrównać stan rywalizacji i doprowadzić do złotego seta. W czwartym secie prowadziły 21:18 i gdyby go wygrały, stworzyłyby sobie szansę na awans do finału.
Inaczej do sprawy podchodzi trener Marek Solarewicz - Od razu po poniedziałkowym meczu zacząłem myśleć o tym, co czeka nas w czwartek. Teraz reset głowy i walczymy dalej z podniesionym czołem - zapowiedział szkoleniowiec wrocławianek.
Zarówno pierwszy mecz w Atlas Arenie, jak i rewanż w Hali Orbita dostarczyły kibicom obu ekip ogromnej dawki emocji. Nie zabrakło wielkiej radości, ale również i łez rozpaczy.
- Myślę, że półfinał to było kapitalne widowisko na bardzo wysokim poziomie. Te dwa mecze pokazały, jak dobrze radzą sobie oba zespoły w tym sezonie. Było naprawdę blisko, trudno było wskazać zdecydowanego faworyta i to się potwierdziło. Gratulacje dla Budowlanych, ale mamy jeszcze coś do zrobienia w tym sezonie. Będziemy walczyć o ten brązowy medal - powiedział Solarewicz.
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok
Jego zespół kilkukrotnie w tym sezonie był blisko pokonania siatkarek z "betkami" na koszulkach. Najczęściej przywołuje się przykład z półfinału Pucharu Polski w Zielonej Górze, ale również prowadzenie 21:18 w czwartym secie w Łodzi, które dowiezione do końca przyniosłoby tie-breaka.
- Gdybyśmy wygrali seta w Łodzi, mielibyśmy łatwiej u nas. Ale ja nie pracuję na zasadzie "jakbyśmy". Stawiam na to, jakie są realia. Taki był system. Wygrał lepszy. To jest świetna nauka dla naszych siatkarek. Obiecaliśmy, że będziemy się rozwijać przed sezonem. Zabrakło strasznie niewiele, ale jestem przekonany, że zawodniczki, które grają teraz, już są bardziej doświadczone - dodał trener Impela Wrocław.
Jednakże w przekroju całego rewanżowego spotkania we Wrocławiu to gospodynie były drużyną lepszą i pewniejszą. O porażce decydowały nerwy, które niemal dosłownie pętały zawodniczkom ręce i nogi.
- Ktoś może popełnić błąd, a ktoś zrobić coś dobrze, żeby zdobyć punkt. Decydowało kilka drobnych akcji na końcu tego meczu. Mieliśmy kilka sytuacji, w których przyjęliśmy piłkę na drugą stronę, więc to nie był jeszcze bezpośrednio błąd - można było w tę akcję obronić czy zablokować. Nie zrobiliśmy tego, a zespół z Łodzi to wykorzystał - ocenił Solarewicz.
Czy zdaniem szkoleniowca Impela granie piątego seta, gdy po czwartym losy rywalizacji w półfinale były już rozstrzygnięte, miały jakiś sens?
- Mecz musi skończyć się jakimś wynikiem, więc trzeba było zagrać. Z jednej strony to pozytywne. Mamy w zespole młode zawodniczki, które debiutują w Orlen Lidze. Może to dobre, że można wejść w takim meczu i zapisać sobie gdzieś w pamięci, że grało się w półfinale mistrzostw polski, bo w końcu mamy cztery zawodniczki, które nigdy w życiu nie grały w Orlen Lidze. Dla nich to też jest jakieś wejście w seniorską siatkówkę - zakończył szkoleniowiec wrocławianek.
Pierwszy mecz o brązowy medal czeka Impelki już w czwartek o 18:00. Zmierzą się na wyjeździe z Developresem SkyRes Rzeszów.