Nie będzie 4 czterech milionów od Ministerstwa

Ministerstwo Sportu nie pomoże w organizacji mistrzostw Europy siatkarek. Jedynym i jak na razie najważniejszym problemem jest kwestia finansowa, gdyż do zamknięcia budżetu mistrzostw brakuje kilku milionów złotych. PZPS zapowiada jednak, że pomimo wszystkich tych trudności, impreza na pewno się odbędzie. Sytuacji nie komentują na razie działacze Europejskiej Federacji Siatkarskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

O kłopotach Polskiego Związku Piłki Siatkowej Gazeta Wyborcza informowała już wcześniej. Przygotowanie turnieju ma kosztować w sumie 15 mln złotych. Duża część przychodów to oczywiście wpływy z biletów i pieniądze na promocję przekazane przez cztery miasta organizujące imprezę. Na dzień dzisiejszy do zamknięcia budżetu brakuje jednak jeszcze czterech milionów, a co gorsza nie ma pomysłu skąd te środki pozyskać.

Według dotychczasowych założeń, brakującą sumę dołożyć miało Ministerstwo Sportu. Ostatnie dni pokazują jednak, że ministerstwo nie ma w planach żadnej pomocy dla PZPS jeśli chodzi o finansowanie siatkarskiej imprezy. - Nie mamy od nich żadnego wsparcia. A liczymy na nie. I to bardzo - podkreśla Mirosław Przedpełski, prezes związku.

Co ciekawe z ministerstwa płyną sprzeczne informacje. Szef PZPS twierdził, że minister Mirosław Drzewiecki obiecał pomoc. Zupełnie odmienne stanowisko zajmuje jednak biuro prasowe. - Nie ma możliwości prawnej, byśmy się dołożyli - uważa Małgorzata Pelechaty z ministerstwa. Według niej PZPS nie może liczyć na żadną pomoc. Co więcej okazuje się, że ministerstwo nie otrzymało nawet zapytania związku o dotację.

Odmienne zdanie ma na ten temat dyrektor generalny komitetu organizacyjnego Bogusław Adamski. - Zwróciłem się do przedstawicieli Ministerstwa Sportu o dofinansowanie czempionatu. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi - powiedział PAP.

Zniesmaczenia nie ukrywał również sam Przedpełski. - Nie tylko piłkarskim Euro, na które idą olbrzymie pieniądze, żyją Polacy. Są przecież i inne dyscypliny, i inne mistrzostwa kontynentu - dodaje.

Związek musi więc poszukać innych rozwiązań, aby uzyskać potrzebne pieniądze. Pojawiają się różne pomysły, które są jednak kroplą w morzu potrzeb. - Najwyżej zabraknie fajerwerków i oprawy, do jakiej na imprezach siatkarskich w Polsce wszyscy się przyzwyczaili - zaznacza Adamski. Inna koncepcję przedstawia natomiast Przedpełski. - Może położymy reprezentacje w trochę gorszych hotelach - sugeruje.

Nie ulega wątpliwości, że najważniejszą sprawą jest teraz spokojna i rzeczowa rozmowa na linii PZPS, Ministerstwo Sportu. Szef związku obiecuje, że pokaże dziennikarzom audyt oraz podział wydatków. - Jesteśmy od tego, by utrzymywać siatkówkę, a nie zarabiać - kończy Przedpełski.

Komentarze (0)