Ryszard Bosek o AZS-ie: Ktoś chce wygrać na naszej klęsce

Po tym, jak AZS Częstochowa opuścił PlusLigę, wiceprezydent miasta - Andrzej Szewiński - zwołał posiedzenie rady sportu, na której debatowano o przyszłości klubu.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
Ryszard Bosek WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Ryszard Bosek

AZS Częstochowa był najsłabszą drużyną ubiegłego sezonu w PlusLidze. Akademicy zajęli 16. miejsce po fazie zasadniczej, następnie w dwumeczu o 15. lokatę ulegli Łuczniczce Bydgoszcz, a w barażach o pozostanie w elicie przegrali z Aluron Virtu Wartą Zawiercie. Tym samym po 30 latach opuścili szeregi najwyższej klasy rozgrywkowej.

To spowodowało wiele niepochlebnych opinii wśród kibiców AZS-u, którzy domagali się zmian w klubie. Z tego samego założenia wyszedł Andrzej Szewiński, który na czwartek zwołał posiedzenie rady sportu. Na nim rozliczano ubiegły sezon w wykonaniu AZS-u, a także debatowano o przyszłości. Spotkanie nie przebiegało w spokojnej atmosferze.

- To nie jest czas, by rozliczać leżącego. Dwa-trzy razy w roku byłem u władz i ostrzegałem, że to się może wydarzyć, by w jakiejś formie pomogli. Teraz ktoś pokazuje, że chce zbić kapitał polityczny i wygrać na naszej klęsce. To, że ona będzie, zapowiadało się od przynajmniej trzech lat i wszyscy o tym wiedzieli - powiedział w rozmowie z Radiem FON wiceprezes i dyrektor sportowy AZS-u, Ryszard Bosek.

Zdaniem mistrza olimpijskiego z Montrealu, AZS ze względów ekonomicznych nie mógł zatrudnić odpowiedniej jakości obcokrajowców, którzy byliby motorem napędowym zespołu. - Gdybyśmy mieli większy fundusz na dwóch obcokrajowców, nie za jakieś pieniądze sprzątaczki, ale takie jak w zeszłym roku, to pewnie byśmy się utrzymali i ta agonia by się przedłużyła. Może to dobrze, że pępowina się przecięła, coś się wylało i zobaczymy co się stanie - dodał Bosek.

ZOBACZ WIDEO: Real wyszarpuje zwycięstwo w Andorze

Przyszłość AZS-u nie rysuje się w kolorowych barwach. Po spadku klub czeka najprawdopodobniej wiele zmian, choć jest kilka scenariuszy dotyczących najbliższych miesięcy. Pod uwagę brane są oparcie składu o kadetów, którzy zdobyli mistrzostwo Polski, a także gra o jak najszybszy powrót do elity. Nie są również wykluczone inne kroki.

- Najlepiej by było, żeby się zjawił ktoś, kto to przejmie. Skoro my się nie nadajemy do prowadzenia klubu, to na pewno ci, co nas krytykują, nadają się lepiej. Prosimy od trzech lat, by się ktoś zjawił i zagwarantował AZS-owi rozwój. Nie robimy tego po to, że mamy ogromne profity. Od jakiegoś czasu pracujemy za darmo i nikt nie chce AZS-u przewrócić. Nie po to wygrywałem mistrzostwo Polski i przeprowadziłem się do Częstochowy, by doprowadzić do upadku klubu - zakończył Bosek.

Czy AZS Częstochowa wróci za rok do PlusLigi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×