Zdobyć doświadczenie i awansować na mistrzostwa świata - rozmowa z Mariuszem Prudlem, czołowym siatkarzem plażowym

W ubiegłym sezonie po raz pierwszy było tak głośno w naszym kraju o siatkówce plażowej. Wszystko za sprawą pary Grzegorz Fijałek/Mariusz Prudel, która dokonała historycznego wyczynu, awansując do półfinału elitarnych rozgrywek World Tour. Przez rozpoczęciem bieżącego sezonu rozmawialiśmy z Mariuszem, który wraz z polską kadrą narodową przebywa obecnie na zgrupowaniu w Brazylii.

W tym artykule dowiesz się o:

Jacek Konsek: Rok 2008 z całą pewnością był dla Ciebie przełomowy. Wraz z Grzegorzem Fijałkiem jako pierwsza para w historii polskiej siatkówki plażowej awansowaliście do półfinału World Tour. Zdobyliście także mistrzostwo Europy do lat 23 oraz 5. miejsce na seniorskich Mistrzostwach Europy. Który z tych sukcesów cieszy cię najbardziej i jak mógłbyś podsumować ten miniony rok.

Mariusz Prudel: Zdecydowanie poprzedni sezon można uznać za przełomowy zarówno dla nas, jak i dla całej siatkówki plażowej w Polsce. Pokazaliśmy, że mimo braku doświadczenia na arenach międzynarodowych jesteśmy w stanie walczyć jak równy z równym z najlepszymi plażowiczami, a czasami nawet wygrywać. Wszystkie te sukcesy są dla nas bardzo ważne, ale mnie najbardziej cieszy zdobycie złotego medalu na Mistrzostwach Europy do lat 23. Wynika to z faktu, że po raz ostatni miałem okazję startować w imprezach młodzieżowych. Pomimo paru wpadek, m.in. finał Mistrzostw Polski seniorów, poprzedni sezon uważam za bardzo udany.

Twoje zasługi doceniła między innymi Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej (FIVB), która przyznała Ci 3. miejsce w kategorii "objawienie roku". Twoje sukcesy odbiły się również echem w rodzinnym Rybniku, skąd będziesz otrzymywał stypendium.

- Zgadza się. Bardzo się cieszę z tego, iż zostałem zauważony przez FIVB i mimo bardzo licznych nominacji, około 20 zawodników było nominowanych, udało mi się zdobyć 3. miejsce. To dla mnie wielkie wyróżnienie i kolejny bodziec do pracy. Od tego roku w Rybniku zostały przyznane całoroczne stypendia sportowe. Jest to projekt pionierski gdyż, pierwszy raz na taką akcję zdecydowały się władze miasta. W innych miastach już dużo wcześniej zostały wprowadzone takie stypendia, które pozwalały skupić się wyłącznie na treningach i zatrzymywały zdolnych sportowców w rodzinnych stronach. Niestety ich wysokość nie jest wystarczająca, by młody zawodnik mógł pokryć wszystkie koszty związane z profesjonalnym uprawianiem sportu.

Wasze rozgrywki w 2008 zakończyły się w listopadzie. Miałeś więc sporo czasu na odpoczynek, choć zapewne o siatkówce do końca nie zapomniałeś. Jak spędziłeś ten okres?

- W sumie miałem pięć tygodni wolnego, które w większości spędziłem w domu. Przede wszystkim był to okres kiedy mogłem zdecydowanie więcej czasu poświęcić dziewczynie i rodzinie. Spotykałem się z przyjaciółmi, odwiedzałem parkiety okolicznych klubów i dopingowałem kolegów w grze. Wydaje się, że to sporo czasu, ale jak przez cały rok sprawy się nawarstwią, to z tych pięciu tygodni wolnego wyjdą może dwa, gdzie można naprawdę odpocząć.

Na pierwszy obóz w obecnym sezonie wybraliście się wraz z całą reprezentacją Polski do odległej Brazylii. Jak przebiegają zajęcia i treningi na słonecznych plażach Ameryki Południowej?

- Zdecydowaliśmy się na Brazylię ponieważ dwa lata temu byliśmy w tym samym ośrodku i można powiedzieć, że był to strzał w dziesiątkę. Jest to ośrodek przygotowań Brazylijskiej Federacji siatkówki, coś podobnego jak Spała w Polsce. Mamy tu ciszę, spokój i możemy skupić się tylko i wyłącznie na przygotowaniach do sezonu. Trenujemy dwa razy dziennie. Są to zajęcia na siłowni i piasku, gdzie w większości doskonalimy technikę gry.

Przebywacie w Brazylii już trzy tygodnie. Miałeś więc zapewne czas, aby pozwiedzać ten piękny kraj.

- Sporo czasu to może jestem tutaj, ale na zwiedzanie mieliśmy tylko jeden dzień. Wybraliśmy się wtedy na wycieczkę do Rio de Janeiro. Zwiedziliśmy najciekawsze miejsca, takie jak Corcovado, Sambodrom, Maracane i plaże: Copacabane, Ipaneme i Leblon. Wycieczkę pomógł nam zorganizować ksiądz z Polski, który od 20 lat przebywa tutaj na misjach i bardzo chętnie pomaga nam w wielu sprawach.

Kraj kawy opuszczacie 9 kwietnia, lecz po kilkunastu dniach znów tam powracacie. W dniach 20-26 kwietnia odbędzie się w Brazylii inauguracyjny turniej z cyklu World Tour. Można więc powiedzieć, że będziecie dobrze przygotowani po takiej dawce treningów na brazylijskich plażach.

- Mam nadzieję, że obóz w trudnych warunkach (wiatr, duża wilgotność, słońce) bardzo pomoże nam podczas sezonu. Liczymy na to właśnie, że niecałe cztery tygodnie w Saquaremie pozytywnie odbiją się na naszej formie. Dzięki wynikom z zeszłego roku, w tym sezonie będziemy brali udział we wszystkich turniejach z cyklu FIVB, które zaczynają się właśnie za dwa tygodnie w Brazylii.

Już wkrótce rozpoczniecie zmagania w turniejach, grając o najwyższą stawkę. Turniej w Brazylii będzie początkiem długiego i wyczerpującego sezonu. A jakie są wasze następne plany?

- Jak już wspomniałeś zaczynamy tydzień po świętach Wielkanocnych turniejem w Brazylii, po czym udajemy się do Chin. W Szanghaju rozegramy kolejny World Tour. Następnie wracamy do Europy na zawody z cyklu CEV, które odbędą się na Wyspach Kanaryjskich.

Jakie cele stawia sobie na rok 2009 para Grzegorz Fijałek/Mariusz Prudel?

- Naszym celem w tym sezonie jest zdobywanie doświadczenia i awans na mistrzostwa świata w siatkówce plażowej, które odbędą się w norweskim Stavanger. Sam udział w tych mistrzostwach będzie ogromnym sukcesem, ponieważ żadna polska para jeszcze nigdy nie zakwalifikowała się do zawodów tej rangi.

Które pary będą Twoim zdaniem najgroźniejsze w zbliżającym się sezonie? Obawiacie się szczególnie jakiegoś duetu?

- Wszystkie pary bardzo ciężko przepracowały okres przygotowawczy do sezonu, także wszystkie będą niezwykle groźne. Nie sądzę jednak, że nie można z kimś wygrać, ponieważ to też są tylko ludzie. Jeśli miałbym kogoś wskazać to typuje pary z USA, Brazylii, Niemiec i Holandii.

A jak wygląda kondycja polskiej siatkówki plażowej? Czy oprócz waszej pary możemy w tym sezonie liczyć na niespodzianki w wykonaniu innych przedstawicieli tej dyscypliny?

- Oczywiście! Oprócz naszej pary jest jeszcze jeden polski duet startujący tak jak my w World Tourach. Są to Michał Kądzioła i Jakub Szałankiewicz, z którymi na co dzień trenujemy pod okiem trenera Sławomira Roberta. Nasza dwójka oraz Michał z Kubą to jedyne duety, które objęte są całorocznym szkoleniem finansowanym przez PZPS. Oznacza to, że będziemy regularnie startować w turniejach międzynarodowych.

Powiedz kilka słów o finansach i sponsorach, bez których nie moglibyście przecież podróżować po całym świecie i brać udziału w różnorakich turniejach.

- Jesteśmy finansowani przez federację, t.j. PZPS, która pokrywa koszty udziału w turniejach. Niestety, póki co sport ten nie ma wielu fanów w Polsce, co też odbija się na tym, że nie mamy sponsorów, którzy mogliby pomóc nam w lepszym przygotowaniu się do sezonu. Mam tu na myśli przede wszystkim większą liczbę obozów poza granicami kraju oraz stały kontakt z najlepszymi zawodnikami z Europy. Oczywiście nie wchodzą tutaj tylko i wyłącznie kwestie obozów, ale to najlepszy przykład do zilustrowania tej sytuacji.

Za wami pierwszy sezon, kiedy rywalizowaliście z najlepszymi siatkarzami plażowymi na świecie. Co należy więc zrobić, aby na dłużej zadomowić się w ścisłej światowej czołówce? Czy jest recepta na pokonanie słynnych brazylijskich par oraz silnych duetów z Europy?

- Przede wszystkim trzeba poświęcić się siatkówce i być cierpliwym. Ciężka praca da efekty, ale nie od razu. Nie ma żadnych szans żeby zadomowić się w europejskiej bądź światowej czołówce, nie biorąc udziału w turniejach, co z kolei wiąże się z finansami. Recepty jako tako nie ma. Trzeba walczyć o każdy punkt, żeby szybciej nazbierać ich 21 w każdym secie.

Wiem, że interesujesz się losem dwóch klubów 2-ligowych, w których jeszcze niedawno miałeś okazję grać. Niestety Górnik Radlin spadł do niższej klasy rozgrywkowej, a TS Volley Rybnik wciąż walczy o utrzymanie ligowego bytu. Byłeś obecny na kilku meczach tych drużyn, jak więc ocenisz ich postawę?

- Oczywiście, że interesuję się losem obu tych klubów bo zarówno w Rybniku, gdzie rozpoczynałem przygodę z siatkówką, jak i w Radlinie miałem okazję występować na parkietach. Niestety Górnik Radlin przegrał rywalizację play out i spadł do trzeciej ligi. Rybnik póki co wyrównał rywalizację z Rzeszowem i będzie walczył w meczu numer 3. u siebie o zwycięstwo i baraże. Mam nadzieję, że chłopakom uda się rozstrzygnąć ten mecz na swoją korzyść i za rok znów będziemy się emocjonować meczami Volleya w drugiej lidze. Radlin w tym sezonie dysponował raczej młodym składem, wspartym doświadczonymi zawodnikami. Szkoda, że ta mieszanka rutyny i młodości nie wystarczyła na utrzymanie się w gronie drugoligowców. Myślę, że morale drużyny w wielu meczach były powodem słabszej gry. Jeśli chodzi o Rybnik, to nie ma co oceniać przed końcem sezonu. Cel był jasny - utrzymanie. Czy zostanie zrealizowany, przekonamy się wkrótce. Oby wygrali, a jak wiemy zwycięzców się nie sądzi. Trzymam więc kciuki!

Źródło artykułu: