Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Prawdziwa demolka w meczu z Kubą i trzecie w historii złoto siatkarskich mistrzostw świata juniorów dla Polski. Spodziewał się pan, że w finałowym spotkaniu Biało-Czerwoni tak szybko i tak łatwo rozprawią się ze swoimi rywalami?
[b][tag=4915]
Krzysztof Ignaczak[/tag], były reprezentant Polski w siatkówce, złoty medalista mistrzostw świata juniorów z 1997 roku:[/b] Spodziewałem się, że finał właśnie tak będzie wyglądał. Do półfinału ta drużyna była niepokonana od czterdziestu sześciu spotkań. Ten mecz z Brazylią był bardzo ciężki, początkowo dobrze się układał, potem Polacy poniekąd na własne życzenie doprowadzili do tie-breaka, ale po raz kolejny pokazali, że dominują w swoim roczniku.
Ten drugi półfinał pomiędzy Rosją a Kubą był moim zdaniem słabszy i dlatego wydawało mi się, że w spotkaniu o złoto nasz zespół nie powinien mieć problemów. Tak też się stało. Kluczowy był półfinał, a w finale chłopcy byli niesamowicie "naładowani". W swoich głowach zdobyli to mistrzostwo już dzień wcześniej i nie wyobrażali sobie innego scenariusza, niż zwycięstwo. Tak jak my, dwadzieścia lat wcześniej.
Bilans spotkań 48-0 robi ogromne wrażenie. To ewenement w skali światowej.
Tacy młodzi "dominatorzy". Spokojnie możemy ich tak nazwać, myślę, że chłopaki z wioseł się nie obrażą. Godny wynik, na długo zapisze się w historii juniorskiej siatkówki. Wygrać wszystkie imprezy mistrzowskie w swoim roczniku, nie przegrywając meczu - czapka z głowy. Na pewno chłopaki mają papiery na ogromne granie, ale przed nimi długa druga. Przejście z juniorów do seniorów nie jest łatwe i mam nadzieję, że mają świadomość, jak wiele pracy ich czeka.
Teraz liczę na to, że zdecydowanie szybciej niż ich rówieśnicy z Brazylii czy Rosji dołączą do pierwszej reprezentacji i szybciej zbiorą doświadczenie. Niech tylko nie odbije im "sodówka". Niech wracają do klubów, pracują w nich na swoje pozycje i walczą o miejsca w seniorskiej kadrze. A to już jest wyższa półka.
ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21 (WIDEO)
My przekonaliśmy się o tym na mistrzostwach świata w Japonii w 1998 roku. Przeskok okazał się bardzo duży. Z mistrzów świata juniorów zmieniliśmy się w chłopców grających przeciw gwiazdom, które wcześniej oglądaliśmy w telewizji i czerpaliśmy z nich inspirację. Wiem dobrze, jaki ogrom pracy jeszcze przed tymi zawodnikami, ale teraz z całego serca im gratuluję, bo dokonali czegoś fantastycznego.
Większość z nich urodziła się w roku, w którym pan z kolegami zdobył w Bahrajnie pierwsze w polskiej historii juniorskie złoto. Ładne koło historii.
Pamiętać naszego triumfu nie mogą, są natomiast w o tyle lepszej sytuacji od nas, że teraz jako naród jesteśmy świadomi swojego ogromnego potencjału w piłce siatkowej. My musieliśmy pokonywać nie tylko bariery umiejętności, ale też pozbywać się przekonania, że jesteśmy tłamszonym narodem, który nie jest w stanie osiągać sukcesów.
Oni żyli już w innych czasach. Widzieli reprezentację Polski zdobywającą wicemistrzostwo świata, mistrzostwo Europy, złoto Ligi Światowej, a wreszcie mistrzostwo świata. Wychowali się na sukcesach pokazujących, że Polak potrafi. I pewnie też stąd wzięły się ich charaktery. Widać, że to zespół "małych bandytów", którzy nie pozwalają wydrzeć sobie zwycięstwa. Przed nimi świetlana przyszłość, ale muszą mieć głowę na karku. Mam nadzieję, że nie będzie wśród nich palmiarzy z Majorki, że pozostaną normalnymi, pracowitymi chłopakami.
Teraz jest jednak moment, w którym trzeba ich docenić. Słyszałem, że będą mieli godne powitanie i bardzo dobrze. To jest czas na wywiady i wizyty w zakładach pracy. Mają swoje pięć minut, niech się tym cieszą, ale od września znów czeka ich robota. Niech zapieprzają, żeby sięgać po kolejne laury. Reprezentanci innych krajów z ich rocznika na pewno nie położą się spać. Rosjanie, Brazylijczycy będą trenować ciężej niż do tej pory, dlatego dla naszych chłopaków jedyna droga do kolejnych sukcesów to zapier***ć.
Ta drużyna zadziwiała zawziętością, najlepiej grała wtedy, kiedy ktoś nadepnął jej na odcisk. Kiedy ktoś wygrał z nimi seta lub dwa, potem był już bez szans.
Rozmawiałem z ich obecnymi trenerami, rozmawiałem z Jackiem Nawrockim, który część z nich prowadził wcześniej i dobrze wiem, jaki oni mają rys charakterologiczny. Ten zespół pod względem charakterów, jeśli chodzi o sportową złość i ambicję, jest dobrany idealnie. Jest w nim dużo ciekawych postaci, które za chwile mogą stanowić o sile pierwszej reprezentacji. Nie rzucajmy ich od razu na głęboką wodę, bo nie na tym rzecz polega, żeby już dziś wstawiać ich do kadry Ferdinando De Giorgiego.
Na pewno jednak trzeba się im przyglądać, obserwować ich. Charaktery mają i one na pewno się nie zmienią, pewnie się jeszcze wzmocnią, a pomoże w tym szkoła życia w PlusLidze. Kilku z nich pewnie odpadnie, zginie w dorosłej siatkówce śmiercią naturalną, ale kilka kluczowych postaci może już wkrótce trafić do seniorskiej reprezentacji.
Na boisku prezentowali się trochę jak drużyna złożona z samych Michałów Kubiaków.
Takich postaci jak Michał jest tam sporo. Nie dawali sobie w kaszę dmuchać, podnosili się z ciężkich sytuacji, pokazywali charakter, który powinien im pomóc w kolejnych etapach kariery. Będziemy im kibicować, uważnie obserwować ich poczynania. Nie można zmarnować ich potencjału.
Ma pan w tej grupie swojego ulubieńca?
Mam, Mateusza Masłowskiego. Jest do mnie bardzo podobny jeśli chodzi o charakter.
Tak też myślałem, "Masło" to niemalże pana o dwadzieścia lat młodsza kopia.
Tylko, że kiedy ja zaczynałem grać, nie było jeszcze pozycji libero, siatkówka była zupełnie inna. Ale charakterologicznie bardzo mnie przypomina i także dlatego mocno mu kibicuje. Ma niesamowite papiery na granie, pewnie jeszcze sporo do poprawy, ale jest tego świadomy i jeśli będzie ciężko pracował, za chwilę może być poważną konkurencją dla Pawła Zatorskiego w pierwszej reprezentacji. Tego mu życzę. Paweł, czując jego oddech na plecach, będzie musiał mieć się na baczności, a to wyjdzie drużynie na dobre.
Tak jak pan ma też talent medialny. Widział pan, jak naśladuje komentarz Tomasza Hajty?
Widziałem. Może jednak lepiej niech nie "małpują", nie parodiują osób, które przecież coś zrobiły dla polskiej piłki nożnej. Młodość ma swoje prawa, chłopaki mają świetny klimat w drużynie, ale muszą być świadomi, że media będą uważnie śledzić ich poczynania.