Faworyt spotkania był tylko jeden. Rolę tą pełnili Francuzi, którzy wygrali dwa mecze grupowe w Kurytybie (3:2 z USA i Serbią) oraz 8 z 9 pojedynków w fazie interkontynentalnej.
Choć Kanadyjczycy w poprzednim meczu nie oddali Rosjanom ani jednego seta, przebieg inauguracyjnej partii w konfrontacji z podopiecznymi Laurenta Tillie pokazał im, że wywalczenie przepustki do finału będzie niezwykle trudnym zadaniem.
Od początku bardzo dobrze w ofensywie czuł się Earvin Ngapeth, który już przed pierwszą przerwą techniczną (8:4) pokazał kilka efektownych zagrań. Po drugiej stronie siatki właściwego rytmu nie mógł z kolei odnaleźć kapitan John Gordon Perrin.
Jego problemy, w połączeniu z doskonałą grą Francuzów w obronie, z akcji na akcję potęgowały problemy Kanadyjczyków. Choć niezłą zmianę dał Ryley Barnes (za Stephena Maara), ani na moment nie potrafili oni rozregulować francuskiej maszyny, rozpoczynając mecz od przegranej 19:25.
Siatkarze z Ameryki Północnej nic sobie jednak z tego niepowodzenia nie zrobili. Poprawili przede wszystkim grę defensywną, czym odebrali ochotę do gry nieskutecznemu Julienowi Lyneelowi.
W ważnym momencie drugiej odsłony przebudził się też Perrin, którego seria udanych zagrań pozwoliła Kanadzie odskoczyć na 16:13. Mimo zaciętej końcówki, zaliczka ta wystarczyła jej do wyrównania stanu rywalizacji. Zwycięstwo 25:22 przypieczętował bardzo dobrze grający Barnes.
Przegrany set mocno rozdrażnił reprezentantów Francji. Podziałał mobilizująco choćby na atakującego Stephena Boyera. W trzeciej partii wrócił on na swój optymalny poziom, co znacząco pomogło jego ekipie w szybkim wypracowaniu pokaźnej zaliczki (9:5).
Luz, jaki złapali aktualni mistrzowie Europy, ponownie okazał się zabójczy dla Kanadyjczyków. Tak jak na początku spotkania, nie byli oni w stanie w żaden sposób pokrzyżować szyków przeciwnikowi. Akcja, w której Ngapeth podbił piłkę w locie nad bandami, a następnie wykonał niesamowicie precyzyjny plas, była najlepszym podsumowaniem wyższości Francuzów (25:19).
Kanadyjscy siatkarze próbowali bronić się blokiem. Brylował w nim środkowy Graham Vigrass. Potrafili to jednak czynić do czasu. Ze stanu 7:11 doprowadzili do remisu 12:12, ale później nie mieli już nic do powiedzenia.
Benjamin Toniutti w kluczowych momentach posyłał piłki do niezawodnego Ngapetha, który kolejnymi zdobytymi punktami rozwiewał marzenia rywali o awansie do finału.
Wygrana 25:21 zapewniła Francuzom możliwość rywalizacji o "złoto" z Brazylią. Kanada powalczy natomiast o brązowy medal ze Stanami Zjednoczonymi.
ZOBACZ WIDEO "Pamiętajcie, że mamy siebie". Łukasz Kozub zdradza ważne hasło złotych polskich juniorów
LŚ 2017, półfinał:
Francja - Kanada 3:1 (25:19, 22:25, 25:19, 25:21)
Francja: Toniutti, Lyneel, Ngapeth, Le Roux, Boyer, Chinenyeze, Grebennikov (libero) oraz Clevenot, Brizard.
Kanada: Sanders, Perrin, Maar, Vernon-Evans, Jansen Vandoorn, Vigrass, Bann (libero) oraz De Rocco, Barnes, Van Berkel, Szwarc, Walsh.