Francuzi po raz drugi w swojej historii wygrali LŚ. Poprzednio triumfowali w 2015 roku i również na brazylijskiej ziemi (wówczas finał rozegrano w Rio de Janeiro, a rywalem Trójkolorowych była Serbia). Natomiast Brazylijczycy przegrali swój kolejny w ostatnich latach finał i od 2010 roku nie mogą sięgnąć po złoto w World League, chociaż pięć razy występowali w meczach o pierwsze miejsce.
Pojedynek finałowy rozegrany na stadionie w Kurytybie przed ponad 23-tysięczną widownią mógł się podobać i dostarczył kibicom sporą dawkę emocji. Już sam początek rywalizacji zapowiadał, że to może być bardzo wyrównana konfrontacja, która może potrwać długo i tak też było (10:10). Z jednej strony brylowali Ricardo Lucarelli i Wallace De Souza, a na ich zagrania potrafił udanie odpowiadać Stephen Boyer. Ostatecznie wszystko w pierwszym secie miało się rozstrzygnąć w samej końcówce, w której więcej zimnej krwi zachowali Canarinhos, zwyciężając do 21.
Po zmianie stron podrażnieni Tricolores wzięli się mocno do pracy, zaś sygnał do ataku dał im znakomity Earvin N'Gapeth, dzięki któremu jego drużyna prowadziła 5:1. Podopieczni Laurent Tillie byli skuteczniejsi w bloku, co się przekładało na wynik na tablicy świetlnej (9:15). Mistrzowie Europy spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia i wygrali drugą odsłonę zdecydowanie 25:15.
Ekipa z Francji złapała wiatr w żagle, a praktycznie nie do zatrzymania dla przeciwników był N'Gapeth (6:11). Mimo niekorzystnego wyniku, niesieni dopingiem swoich fanów brazylijscy zawodnicy nie poddali się i byli w stanie odrobić wszystkie straty z nawiązką (21:20)! Jednakże ostatnie słowo należało do Francuzów, którzy triumfowali 25:23 i byli o krok od wiktorii w Lidze Światowej.
Siatkarze z Kraju Kawy nie chcieli dać za wygraną, walczyli ze wszystkich sił i rozpoczęli IV seta z wysokiego "c", obejmując prowadzenie 8:3. Bruno Rezende oraz spółka trzymali rywali na dystans i z każdą kolejną akcją przybliżali się do tie-breaka. Już do końca obraz gry w tej partii nie uległ zmianie i o wszystkim miała zadecydować piąta odsłona.
Piąta część spotkania zapowiadała się pasjonująco, a lepiej weszli w nią gospodarze Final Six (7:4). Kibice robili co mogli, żeby ich ulubieńcy wygrali ten mecz, ale Trójkolorowi nie byli zdeprymowani tymi głośnymi okrzykami brazylijskich fanów i doprowadzili do remisu 7:7. Na boisku trwała wymiana ciosów, zaś po zmianie stron zaczęła się zarysowywać przewaga Francji, która prowadziła 13:11. Brazylijczycy już nie potrafili odwrócić losów tego seta, w którym polegli do 13, przegrywając pojedynek 2:3.
LŚ 2017, finał:
Brazylia - Francja 2:3 (25:21, 15:25, 23:25, 25:19, 13:15)
Brazylia: Rezende (1), Souza (6), Mauricio (5), Lucarelli (22), Wallace (22), Lucas (8), Thales (libero) oraz Brendle (libero), Eder (6), Renan (1), Raphael.
Francja: Toniutti (2), N'Gapeth (29), Le Roux (8), Boyer (18), Clevenot (12), Chinenyeze (4), Grebennikov (libero) oraz Rossard (2), Brizard, Lyneel.
Sędziowali: Fabrizio Pasquali (Włochy) i Denny Cespedes (Dominikana).
Widzów: 23 149.
ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21 (WIDEO)
chyba sie trzeba wybrac na memorial W Czytaj całość