Wicemistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro przystępowały do boju z Belgią po zwycięstwach nad Turcją i Brazylią, Belgijki w ciągu ostatnich dwóch dni ugrały ledwie jednego seta. Można było w ciemno przewidywać, że przebieg bezpośredniego starcia tych drużyn będzie zależał od serbskiej siły uderzenia. I faktycznie, dwa pierwsze sety to dość zdecydowane triumfy kadry Zorana Terzicia, wśród których prym wiodły Brankica Mihajlović i Jovana Stevanović (16 i 13 pkt w całym spotkaniu).
Po stronie Żółtych Tygrysic jedynie Freya Aelbrecht, autorka trzech punktowych bloków mogła być względnie zadowolona z występu. Jej koleżanki odpowiedzialne za punkty ze skrzydeł przeżywały siatkarską zapaść. Reprymendy Gerta Vande Broeka i liczne zmiany w wyjściowym składzie podziałały na tyle, by belgijskie siatkarki wzięły się w garść i zmusiły rywalki do większego wysiłku (9:9). Ale wystarczyło, by po drugiej przerwie technicznej zawodniczki z Bałkanów wrzuciły wyższy bieg, by spotkanie dobiegło szybkiego końca, a Belgijki znów musiały zadowolić się ledwie 18 punktami w secie. Swój udział w końcowym wyniku miała też wideoweryfikacja, która weryfikowała decyzje arbiter spotkania na korzyść Serbek.
Serbia - Belgia 3:0 (25:18, 25:18, 25:18)
Serbia: Malagurski, Żivković, Malesević, Mihajlović, Veljković, Stevanović, Pusić (libero) oraz Milenković, Busa, Antinojević
Belgia: Leys, Van Gestel, Lemmens, Grobelna, Van de Vyver, Aelbrecht, De Tant (libero) oraz Guilliams, Janssens, Strumiło, Herbots, Biebauw
Trochę więcej emocji dostarczyła tureckim kibicom gra ich rodaczek przeciwko Brazylii. Dość niespodziewanie Turczynki wygrały pierwszego seta, choć rywalki miały w górze piłkę setową. Kluczem do zwycięstwa była postawa rozgrywającej Gamze Alikayi, ale nie można nie wspomnieć o fatalnej skuteczności Natalii Pereiry, która skończyła zaledwie jedną na 12 otrzymanych do ataku piłek.
Zemsta podopiecznych Ze Roberto była szybka i bolesna. Wzmocniły one zagrywkę na tyle, by tureckie przyjmujące musiały zwątpić w swoje umiejętności, do tego sporo dobrego uczyniło wejście na parkiet Adenizii Da Silva i Drussyli Costy. W trzeciej partii na dobre rozszalał się brazylijski blok i to gospodynie ostatniego turnieju olimpijskiego były bliżej wygranej. Giovanni Guidetti zaordynował aż cztery zmiany w wyjściowym składzie i to się opłaciło (16:11, 21:17), zwłaszcza Hande Baladin dbała o doprowadzenie do tie-breaka. Ta sztuka udała się gospodyniom meczu w Ankarze, mimo wzrastającego naporu przeciwniczek, po ataku Melihy Ismailoglu.
Podbudowane piątym setem Turczynki kontynuowały bezkompromisową walkę, mając słyszalne wsparcie tysięcy wiernych kibiców (8:7). Nie brakowało kontrowersji: chiński sędzia nie zauważył, że piłka spadła tuż koło ręki broniącej Tandary, czym skierował na siebie gniew tłumu i Guidettiego (zmienił potem decyzję po zerknięciu na telebim). Atakująca Brazylijek, która z niesmakiem przyjęła werdykt sędziego, chwilę później zakończyła spotkanie dwiema kąśliwymi zagrywkami.
Turcja - Brazylia 2:3 (26:24, 17:25, 18:25, 25:22, 13:15)
Turcja: Uslupehlivan, Yildirim, Ismailoglu, Kalac, Alikaya, Gizem Orge (libero) oraz Boz, Akin, Kalac, Baladin, Arici, Nur Babat
Brazylia: Rosamaria, Ana Beatriz, Tandara, Ratzke, Pereira, Ana Carolina, Suelen (libero) oraz Drussyla, Adenizia, Naiane, Amanda, Pavao Monique
Tabela grupy A1:
Miejsce | Zespół | M | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | Serbia | 3 | 3-0 | 9:0 | 9 |
2. | Brazylia | 2 | 1-1 | 3:3 | 3 |
3. | Turcja | 2 | 1-1 | 3:4 | 3 |
4. | Belgia | 3 | 0-3 | 1:9 | 0 |
ZOBACZ WIDEO Tomasz Fornal: Dokonaliśmy niemożliwego. Bardzo ciężko będzie to pobić