Niedzielny wieczór w Ostrowcu Świętokrzyskim, około godziny 21:15. Polki prowadzą z reprezentacją Korei Południowej 1:0 i 19:11 w drugim secie. Nic nie wskazuje na katastrofę, wręcz przeciwnie. W głowach dziennikarzy rodzą się nagłówki o pobiciu przez Biało-Czerwone ćwierćfinalistki igrzysk olimpijskich. Kilkanaście minut później ekipa z Azji błyskawicznie odrabia straty, wychodzi na prowadzenie i doprowadza do remisu. Mecz zaczyna się od nowa, ale warunki dyktują już tylko Koreanki.
- Niestety, wiedziałyśmy że będzie to trudny mecz i taki był - tłumaczyła Agnieszka Kąkolewska. Rywalki, tak jak we wcześniejszych meczach, w końcówkach pokazały prawdziwy charakter i grały do końca. A my za szybko uwierzyłyśmy że set jest wygrany - stwierdziła.
Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki podopieczne Honga Sungjina wyprowadzają akcje szybciej, a w defensywie włącza im się tryb "niemożliwe staje się możliwe". - To zespół, który ma bardzo dobrą obronę, gra kombinacyjnie w ataku, jest inną drużyną niż te, z którymi grałyśmy. Na pewno są na lepszym poziomie - oceniła środkowa reprezentacji Polski.
Tajemnicą pozostanie fakt, że przez pierwsze półtora seta to drużyna Jacka Nawrockiego dyktowała warunki i teoretycznie nic nie miało prawa odebrać Polkom przynajmniej jednego punktu za wygranie dwóch setów.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)
- Koreanki miały być najsilniejszym ze wszystkich przeciwniczek. Nastawiałyśmy się bardzo na to spotkanie. Choć trzeba przyznać, że Peru też było zespołem lepszym niż te, z którymi grałyśmy w Argentynie. Bardzo liczę na to, że w Korei zagramy na swoim poziomie. Jeśli tak będzie, wierzę, że to my będziemy górą - powiedziała Kąkolewska.
Od piątku w Suwon polskie siatkarki rozgrywać będą mecze grupy H2. Czekać ich będą spotkania z Kolumbią, Kazachstanem i rewanż z Koreą Południową. Poleciały do Azji z bilansem 5-1 i nadal z dużymi szansami na awans do final four II dywizji.
Niemal sztandarowym powiedzeniem po porażce jest zdanie o wyciąganiu wniosków. Postanowiliśmy więc zapytać naszą rozmówczynię o główny wniosek po weekendzie w Ostrowcu Świętokrzyskim. Bez większego zastanowienia wskazała "nieodpuszczanie do końca".
- Pokazałyśmy już charakter gdy przegrywałyśmy, choćby w piątek. W niedzielę miałyśmy dużą przewagę i nie potrafiłyśmy jej doprowadzić do końca. A później zaważyła nasza głowa - dodała nowa siatkarka Grot Budowlanych Łódź.
Na razie w tabeli drugiej dywizji World Grand Prix Polki znajdują się na drugiej pozycji. Podobnie jak pierwsze Koreanki, a także trzecie Niemki i czwarte Czeszki mają na koncie tylko jedną porażkę. W takim przypadku o kolejności decyduje liczba punktów. Jest jednak realna szansa na to, że jeśli w Suwon Biało-Czerwone wygrają przynajmniej dwa mecze (najlepiej za trzy punkty), pozwoli to zabukować sobie bilety na ostatni weekend lipca do Ostrawy, by tam walczyć o triumf na zapleczu elity.
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)