Kontuzja Milczarka nie jest poważna

W pierwszym meczu o miejsca 5-8 pomiędzy J.W. Construction OSRAM AZS Politechniką Warszawską i Domexem Tytanem AZS Częstochową kontuzji doznał libero gospodarzy - Robert Milczarek. Zdarzenie wyglądało bardzo poważnie, jak się jednak okazało uraz nie jest taki groźny - informują władze klubu na oficjalnej stronie zespołu z Warszawy.

W połowie trzeciego seta Milczarek, podczas próby obrony, uderzył z całym impetem w parkiet. Chwilę później wpadł na niego Jurij Gladyr, który także próbował podbić piłkę. Libero warszawskiej Politechniki halę opuścił w kołnierzu ortopedycznym. Wstępnie lekarze podejrzewali wstrząśnienie mózgu i złamanie szczęki. - Skończyło się tylko na stłuczeniach. Po szczegółowych badaniach w szpitalu wykluczono uraz głowy, zdjęcia rentgenowskie szczęki również nic nie wykazały - powiedział rzecznik prasowy Politechniki.

Nie jest pewnym, czy zaraz po świętach MIlczarek będzie w stanie wznowić treningi. - Na pewno będzie odczuwał jeszcze ból - ocenił kierownik drużyny "Inżynierów". - Najważniejsze jest zdrowie zawodnika. Na pewno nikt nie będzie ponaglał go do powrotu na boisko - dodał.

Sobotnie spotkanie był pierwszym, jakie Milczarek rozegrał po 3. miesiącach przerwy spowodowanej kontuzją kości ogonowej. - Limit pecha w tym sezonie Robert chyba już wyczerpał - mówili po meczu kibice Politechniki. - Oby, bo bardzo potrzebujemy tak ambitnego i walecznego zawodnika - dodawali zgodnie.

Komentarze (0)