- Dziękuję wszystkim za pomoc!!! Tata (Wojciech Wesołowski) czuje się już co raz lepiej, rusza palcami rąk, oczami i twarzą. Wczoraj przeszedł pierwszą próbę oddychania bez respiratora i wytrzymał aż 45 minut. Dziś będzie kolejna próba z wydłużonym czasem. Jestem Wam bardzo wdzięczna za oddaną krew i osocze, udostępnianie informacji o chorobie, modlitwy oraz każde słowo wsparcia. Mam nadzieję, że już niedługo Tata wyzdrowieje na tyle, by osobiście wam podziękować - poinformowała na Facebookowym profilu córka Wojciecha Wesołowskiego Zuzia.
Dramatyczna walka o życie byłego siatkarza Chemika Bydgoszcz rozpoczęła się pod koniec lipca i poruszyła sportowe środowisko. Odzew na facebookowy apel żony, Aleksandry Achler-Wesołowskiej, był ogromny. Siatkarscy kibice z Bydgoszczy i okolic masowo ruszyli oddawać krew. Obojętni nie pozostali również gracze i trenerzy Łuczniczki Bydgoszcz, którzy również niemal w komplecie stawili się w punkcie krwiodawstwa, aby pomóc.
- Nie było najmniejszych wątpliwości, że należy pomóc. To pierwsza tego typu akcja z moim udziałem, ale myślę, że nie będzie ostatnia - powiedział w rozmowie z naszym portalem, kapitan ekipy znad Brdy Wojciech Jurkiewicz.
Według opinii lekarskiej, Wojciech Wesołowski zachorował na zespół Guillaina-Barrego. Rocznie w Polsce zapada na nią ok. 1100 osób. To choroba, w której białe ciałka krwi (limfocyty) atakują i uszkadzają ochronną osłonkę nerwów - mielinę. Organizm zaczął sam siebie wyniszczać. Były siatkarz przeszedł podczas leczenia liczne transfuzje.
ZOBACZ WIDEO Anita Włodarczyk: Najtrudniejszy konkurs w karierze. Scenariusz był inny (WIDEO)