- Zaczęło się dobrze, nasze przyjęcie funkcjonowało tak, jak planowaliśmy. Poprawnie graliśmy w obronie, ale chyba w połowie trzeciego seta uwierzyliśmy, że mecz już jest wygrany. Tego nigdy nie należy robić. Nie można być zbyt pewnym sukcesu. Stworzyliśmy rywalowi szansę, a oni ją wykorzystali. W tie-breaku powiedzieliśmy sobie jednak, że nie przegramy. Zaczęliśmy grać swoje i to przyniosło efekt - przyznał Eemi Tervaportti, kapitan reprezentacji Finlandii.
Z opinią swojego podopiecznego nie do końca zgadza się Tuomas Sammelvuo, szkoleniowiec Suomi. Zdaniem 41-latka, to nie rozluźnienie w szeregach jego ekipy, ale doskonała postawa rywali w obronie, pozwoliła im się odbudować po dwóch przegranych setach.
- Nigdy nie pomyśleliśmy, że ten mecz już jest wygrany. Skupialiśmy się na każdej kolejnej akcji. Powtarzaliśmy sobie, że musimy być skoncentrowani. Mimo to, pozwoliliśmy Estonii się odbudować. Ich obrona w pewnym momencie była niesamowita. Na szczęście wróciliśmy do gry pod koniec czwartego seta. To było dla nas ważne. Dzięki temu w tie-breaku ponownie zagraliśmy tak, jak wcześniej - stwierdził szkoleniowiec Finów.
Estończycy, którzy po dwóch setach przegrywali 0:2, aby ostatecznie polec po tie-breaku, końcowym wynikiem nie byli usatysfakcjonowani. Jak powiedział Ardo Kreek, gdyby drużyna zaprezentowała się nieco lepiej, wynik mógłby być nieco inny.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Łomacz: Jestem pewien, że będziemy w czwórce
- Pod koniec czwartego seta przeciwnik odzyskał swój rytm. Powinniśmy ich do końca przycisnąć, a my w tie-breaku zaczęliśmy grać niechlujnie, przez co straciliśmy siedem kolejnych punktów - przyznał Estończyk, dodając, że jest pod ogromnym wrażeniem postawy kibiców, którzy przyjechali do Polski, aby wspierać zespół.
- Było sporo ludzi i estońskich pieśni. Głęboki ukłon dla wszystkich, którzy się tutaj pojawili! Gdyby nie oni, nie udałoby się nam podnieść. To dzięki kibicom zdołaliśmy się przeciwstawić rywalowi - powiedział Kreek.