ME 2017 w siatkówce: emocjonujące widowisko w polskiej grupie. Udane otwarcie Finlandii

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Reprezentacja Finlandii mężczyzn
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Reprezentacja Finlandii mężczyzn

Mistrzostwa Europy 2017 siatkarzy zainaugurował mecz grupy A w Gdańsku, pomiędzy reprezentacjami Finlandii i Estonii. Górą z tego starcia, po tie-breaku, wyszli podopieczni Tuomasa Sammelvuo.

Dla obu ekip debiutancki występ miał ogromne znaczenie. Zwycięzca, praktycznie gwarantował sobie wyjście z grupy i awans do fazy play-off. Trudno sobie bowiem wyobrazić, aby Finowie lub Estończycy byli w stanie zaskoczyć dużo wyżej notowanych Polaków lub Serbów i urwać im punkty.

Finowie spotkanie rozpoczęli bardzo pechowo, bowiem już na początku meczu kontuzji stawu skokowego doznał Tommi Siirila, który po nieudanej próbie bloku opadł na stopę jednego z rywali. Trener Tuomas Sammelvuo w tej sytuacji zmuszony był dokonać roszad w składzie, posyłając na boisko Markusa Kaurto.

Mimo to Suomi zachowali spokój. Unikali prostych błędów, spokojnie wyprowadzali ataki i bezbłędnie wykorzystywali kontry. To pozwoliło im przez dłuższy czas utrzymywać niewielką przewagę (14:12). Kert Toobal starał się zaskakiwać rywali kombinacyjnym rozegraniem, jednak tylko chwilami przynosiło to oczekiwany efekt. Po asie serwisowym Sauli Sinkkonena podopieczni Tuomasa Sammelvuo odskoczyli na trzy punkty (18:15) i jak się okazało, był to przełomowy moment seta. W końcówce Estończycy, po udanej kiwce Toobala zbliżyli się na jeden punkt (20:21). Niklas Seppanen zadał jednak decydujący cios.

Drugiego seta agresywną zagrywką rozpoczął Andrus Raadik, wyprowadzając swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie (5:2). Finowie starali się ambitnie gonić rywali, wykorzystując grę środkiem i skuteczny blok, jednak w kluczowych momentach popełniali błędy, które niweczyły ich wysiłek (11:15). Ale emocje udzielały się także Estończykom. Toobal wystawiał coraz mniej precyzyjnie, przez co jego koledzy mieli problemy z kończeniem ataków. W efekcie Finowie odrobili straty, zmuszając trenera rywali do skorzystania z przerwy na żądanie (16:16). W decydującym fragmencie seta asa serwisowego posłał Markus Kaurto. Chwilę później jego zagrywka zmusiła podopiecznych Gheorghe Cretu do błędu i Finlandia odskoczyła na 19:17. Suomi prowadzenia nie oddali już do końca, choć kto wie, czy wynik nie byłby inny, gdyby nie błąd sztabu szkoleniowego Estończyków. Asystenci trenera Cretu przerwali jedną z akcji, sugerując błąd rywali. Była to zła decyzja, która pośrednio wpłynęła na rozstrzygnięcie w drugiej odsłonie. Pierwszoplanową postacią był jednak Olli-Pekka Ojansivu.

ZOBACZ WIDEO Kubiak o "cudownym" ozdrowieniu Bieńka: To twarda sztuka

W trzecim secie Finowie początkowo poszli za ciosem, odskakując rywalom. Z biegiem czasu Estończycy przypomnieli sobie jednak, jak wielkie znaczenie może mieć dla nich wynik tej partii. Podopieczni Gheorghe Cretu próbowali powrócić do gry, stawiając na agresywną zagrywkę. Mimo to Suomi pozostali niewzruszeni, utrzymując dystans (13:10). Dopiero po wejściu na plac gry Renee Teppana w miejsce Oliver Venno, coś drgnęło w drużynie prowadzonej przez rumuńskiego szkoleniowca. Przebudził się zwłaszcza Robert Taht, podrywając kolegów do walki w kluczowym momencie seta (22:22). Będący pod presją gracze z północy Europy nie wytrzymali nerwowo i ostatecznie przegrali trzecią partię.

Wygrana partia podbudowała podopiecznych trenera Cretu, którzy w kolejnej odsłonie kontynuowali dobrą grę, w dalszym ciągu dyktując warunki. Finowie wyglądali na zagubionych. Błędy popełniane w ataku nie poprawiały ich sytuacji (10:14). Spadła też skuteczność w ataku lidera Suomi Olli-Pekki Ojansivu.

Im bliżej tie-breaka, tym bardziej Estończycy zaczynali się denerwować i popełniać błędy. To była woda na młyn dla podopiecznych Tuomasa Sammelvuo, którzy zaczęli odrabiać dystans, doprowadzając do emocjonującej końcówki. Jej bohaterem okazał się Robert Taht, który doskonale wytrzymał presję, doprowadzając do piątego seta.

W decydującej odsłonie wynik długo oscylował w okolicach remisu. Gra Estończyków posypała się dopiero, kiedy na blok nadział się Robert Taht (5:4). Od tego momentu inicjatywa przeniosła się na stronę podopiecznych trenera Sammelvuo. Suomi konsekwentnie budowali przewagę, odbudowując się po dwóch przegranych partiach. Ciężar zdobywania punktów z powodzeniem wziął na swoje barki Antti Siltala, wyprowadzając Suomi na sześciopunktowe prowadzenie (13:7). Gracze Gheorghe Cretu do końca nie byli w stanie odpowiedzieć. Decydującą odsłonę przegrali 9:15 i praktycznie po pierwszym meczu pożegnali się z marzeniami o awansie do kolejnej rundy Mistrzostw Europy 2017.

Finlandia - Estonia 3:2 (25:21, 25:22, 25:27, 22:25, 15:9)

Finlandia: Tervaportti, Seppanen, Krastins, Sinkkonen, Sirila, Ojansivu, Kerminen (libero) oraz Kaurto, Porkka, Pennanen (libero) oraz Siltala, Helenius.

Estonia: Kreek, K.Toobal, Taht, Venno, Raadik, Aganist, Rikberg (libero) oraz Teppan, Kollo, A. Toobal.

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. Serbia 3 3-0 9:2 8
2. Polska 3 2-1 6:3 6
3. Finlandia 3 1-2 3:8 2
4. Estonia 3 0-3 4:9 2
Komentarze (2)
Wiesia K.
25.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli Polacy będą grać tak jak z Serbią i w takim samym składzie (co jest bardzo możliwe niestety - znając przywiązanie trenera do swojej "żelaznej" szóstki ) .to nie tylko Finlandia ale i Est Czytaj całość
Pietryga
24.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Suomi.