ME 2017 w siatkówce. Srećko Lisinac: Jestem dumny z meczu z Estonią. Dwa sety zagraliśmy wręcz perfekcyjnie

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Srećko Lisinac
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Srećko Lisinac

Reprezentacja Serbii wygrała wszystkie trzy spotkania w fazie grupowej mistrzostw Europy i awansowała prosto do ćwierćfinałów. - Mecz z Polską wyglądał najlepiej, ale jestem dumny ze spotkania z Estonią - powiedział Srećko Lisinac.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Serbii wygrała wszystkie trzy spotkania w fazie grupowej mistrzostw Europy 2017. - Osiągnęliśmy nasz pierwszy cel. Chcieliśmy każdy z tych trzech meczów zagrać dobrze, wygrać i w efekcie zająć pierwsze miejsce w grupie i nie musieć grać w barażach. Zakładaliśmy, że to będzie duży wysiłek i że w każdym spotkaniu będziemy musieli zagrać z maksymalną koncentracją, bo nasza grupa była trudna, a każdy rywal był wymagający - powiedział po awansie do ćwierćfinałów Srećko Lisinac.

Serbowie największe wyzwanie mieli od razu na rozpoczęcie imprezy, bowiem mierzyli się z gospodarzami na PGE Narodowym. - Najbardziej obawialiśmy się spotkania z Polską na stadionie piłkarskim, bo nie wiedzieliśmy do końca, jak to będzie wyglądało, a do tego był to najmocniejszy z naszych przeciwników. Dlatego do tego pojedynku przygotowywaliśmy się wyjątkowo starannie. Po tym zwycięstwie łatwiej było nam wygrać pozostałe dwa - przyznał środkowy, który ma na koncie na razie 9 bloków i 5 asów.

Mimo to, tak samo jak z efektownej wygranej z Polską, Lisinac jest dumny z pięciosetowego starcia z reprezentacją Estonii. - Mecz z Polską pewnie wyglądał na najlepszy wykonaniu naszej drużyny, ale ja jestem też dumny ze spotkania z Estonią. Mieliśmy problemy z realizowaniem naszych założeń i swoje ciężkie momenty w nim, a jednak udało nam się wyjść z opresji i ostatecznie dopisać kolejną wygraną. Myślę, że w tym pojedynku czwarty i piąty set w naszym wykonaniu były wręcz perfekcyjne, najlepsza siatkówka, jaką dotąd zagraliśmy - ocenił.

Na koniec zmagań w grupie A Serbowie grali z Finlandią i pokonali ją w trzech setach. Tylko w końcówce ostatniej partii mieli trochę problemów z rywalem. - Ich floatowy serwis czynił nam masę szkód. Nasza zagrywka z kolei jakoś nie mogła odpalić. A mimo to kontrolowaliśmy spotkanie przez większość czasu. Dobrze sobie radziliśmy z realizacją taktyki i co najważniejsze nie popełnialiśmy prostych błędów. A w wymagającej końcówce trzeciej partii wytrzymaliśmy nerwowo i sportowo. Graliśmy odważnie. No i mieliśmy trochę szczęścia - uśmiechnął się zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Oskar Kaczmarczyk: Jesteśmy świetnie przygotowani fizycznie. Potrzebna nam pewność

Mecze fazy grupowej odbywały się co drugi dzień, a teraz Serbów czekają nawet dwa dni przerwy, bowiem dzięki wygraniu grupy omijają baraże. - Przez te przerwy między meczami czuję się trochę jak na turnieju piłki nożnej. W siatkówce jesteśmy przyzwyczajeni do grania codziennie na imprezach. Ale to ma swoje plusy, bo zwykle po spotkaniu mamy taki wysoki poziom adrenaliny, że bardzo trudno nam zasnąć, a tu trzeba być wypoczętym, bo zaraz kolejny mecz. Na tych mistrzostwach tego nie ma, mamy czas odpocząć. Gdyby te przerwy były dłuższe, to pewnie byłby kłopot z utrzymaniem rytmu meczowego, a tak mi się podoba - ocenił środkowy.

W Ergo Arenie trybuny były wypełnione kibicami z Polski, Estonii i Finlandii, a Serbowie jako jedyni musieli grać za każdym razem przeciwko hali. Ich fanów na razie na tym turnieju nie ma. - E tam, widziałem chyba kilku na trybunach - zażartował Lisinac. - A tak poważnie, to właśnie zaczynają się mistrzostwa Europy w koszykówce w Stambule. Nikt nie będzie jeździł do dalekiego Gdańska na siatkówkę, jeżeli może pojechać na podobną imprezę w koszykówce. To w naszym kraju jest sport numer jeden i my, siatkarze, musimy się z tym pogodzić.

Źródło artykułu: