Rozczarowania po meczu nie krył trener Plavi, Nikola Grbić. Jego zespół prowadził już 2:0 i niewiele wskazywało na to, że dojdzie do tie-breaka, o porażce nawet nie wspominając.
- Spójrzmy na to z punktu widzenia Niemców - powiedział szkoleniowiec Serbów. - Kiedy przegrywasz 0:2, dajesz z siebie wszystko i ryzykujesz, bo cóż innego ci pozostaje? Byliśmy bardzo dobrze dysponowani w pierwszym secie, choć też mało brakowało, a byśmy go przegrali. Prowadziliśmy 18:11, a zwyciężyliśmy 26:24. Tu jednak potrafiliśmy w ostatniej chwili zapanować nad tym i wygrać tego seta - analizował 43-letni trener.
W takich chwilach wszyscy zadają sobie pytania: "dlaczego?" oraz "jak to w ogóle jest możliwe?". Rzadko kiedy udaje się znaleźć odpowiedź, choć Grbić przyznał, ze ostrzegał swoich podopiecznych przed przedwczesną radością.
- W szatni powiedziałem im tak: Wielokrotnie rywalizowałem z Niemcami. Oni grają cały czas na swoim poziomie i na pewno nie przestaną grać ani wierzyć w wygraną w trzeciej odsłonie. Nie czekajmy na nich, aż nam oddadzą spotkanie w trzecim secie, bo to się nie wydarzy - ujawnił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Łokcie z piekła rodem. Tak trenuje Joanna Jędrzejczyk
Nieco dziwić może fakt, że nieco poniżej oczekiwań - a także swoich możliwości - zagrał atakujący Niemców, Georg Grozer. Zdecydowanie to samo można też powiedzieć o Aleksandarze Atanasijeviciu i Drazenie Luburiciu. Krótko mówiąc: nie był to mecz atakujących.
- To takie dziennikarskie myślenie - odpowiedział Grbić - Wielu dziennikarzy przedstawia tak te spotkania, że będzie to pojedynek atakujących, rozgrywających czy przyjmujących. Jeden z dziennikarzy z Wloch napisał mi smsa, że to będzie mecz Jovović kontra Kampa. Nie, to był mecz Serbia - Niemcy. Co zrobimy, jeśli postawilibyśmy na boisku tylko po jednym siatkarzu? Nie byłby to mecz siatkówki. A ten sobotni był bardzo dobrym widowiskiem. Może dwóch grało słabo, ale zobaczcie, ilu grało świetnie - podsumował.
Serbów w tie-breaku "dobił" rezerwowy Simon Hirsch, który pojawił się tylko na zagrywkę, a posłał dwa asy.
- Trudno jest wprowadzić w takim momencie zawodnika, który przez dwie godziny stał w kwadracie. Kiedy grasz punkt za punkt, czasem decyduje szczęście. Zwłaszcza, że te piłki wpadały dosłownie swoim spłaszczeniem. Przy równym dobrym meczu decyduje szczęście - mówił trener reprezentacji Serbii.
W niedzielę o 17:30 Serbowie zagrają z Belgami o trzecie miejsce. Czy paradoksalnie trudniej będzie walczyć o brązowy medal niż o złoty? - Zdecydowanie tak. Po takiej porażce trudno będzie się zresetować. Powiedziałem od razu po meczu chłopakom, że widzę, że są smutni, ale wierzę, że "szybko odpoczniemy" - bo to będzie pierwszy raz na tym turnieju, że zagramy dwa mecze w ciągu dwóch kolejnych dni -i powalczymy o brązowy medal - zakończył Grbić.