Choć wielu stawiało na Rosjan w finale mistrzostw Europy, mało kto spodziewał się, że ich rywalami będą Niemcy. Siatkarze, którzy przed trzema laty na polskiej ziemi osiągnęli niespodziewany sukces - brąz mistrzostw świata, teraz pokusili się o jeszcze lepszy wynik.
W półfinale mierzyli się z faworyzowaną do złota Serbią. Przegrywali już 0:2, po czym w trzecim secie zdołali odwrócić losy meczu. Po 10-minutowej przerwie między setami Niemcy wrócili na boisko z nową energią i pomysłem na grę. Kluczowa okazała się zagrywka, a dokładniej Lukas Kampa w trzecim secie. To właśnie siedmiopunktowa seria przy jego serwisie sprawiła, że Niemcy przejęli inicjatywę i ostatecznie efektownie odprawili Serbów 3:2.
- Prosiłem chłopaków żeby zaufali naszemu systemowi. Chciałem żeby po słabym przyjęciu przyjmujący zaczęli atakować bardziej technicznie, kiwali. Oczywiście prosiłem też o wywarcie większej presji na rywali w polu serwisowym. Nie obchodziło mnie to, że moi zawodnicy ryzykując zagrywką popełniali błędy, prosiłem żeby nadal próbowali mocno serwować. W końcu się to opłaciło - zdradził trener Andrea Giani.
Dla włoskiego szkoleniowca będzie to drugi finał z rzędu. Przed dwoma laty również niespodziewanie sięgnął po srebro z reprezentacją Słowenii. Teraz zdaje się przed Gianim jeszcze trudniejsze zadanie niż pokonanie Fracuzów w ówczesnym finale. Teraz po drugiej stronie siatki będą Rosjanie, którzy jak dotąd nie stracili ani jednego seta. Co ciekawe najbliżej wyrwania go Sbornej byli turniejowi autsajderzy - Hiszpanie w fazie grupowej gdy prowadzili w decydującej fazie seta trzema punktami (22:19). Wówczas o tyle trudniej im się grało niż ze Słoweńcami 26 sierpnia, że punkty rywala to były w głównej mierze ich błędy własne.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Kurek: Wszystkie ręce na pokład. Zacznijmy od dzisiaj
Rosjanie od samego początku turnieju deklasują swoich rywali, a ostatnim z przykładów są Belgowie. Półfinał z podopiecznymi Vitala Heynena był jednostronną grą rosyjskiej ekipy bowiem przeciwnik nie postawił im żadnego oporu. Z tak dysponowaną drużyną Siergiej Szlapnikow spokojnie może podchodzić do finału z Niemcami. Tym bardziej, że analizując grę jego zespołu dopiero w meczu z Belgami jego podopieczni wrzucili "wyższy bieg" i patrząc na potencjał, z pewnością nie był on ostatni. W świetnej formie są Siergiej Grankin, Dmitrij Wołkow oraz Maksim Michajłow.
- W niedzielę będziemy odpowiednio przygotowani do tego, by powtórzyć wysoką dyspozycję i zagrać na podobnym poziomie. Postaramy się znów wygrać bez straty seta - zapowiedział Maksim Żygałow, zmiennik Michajłowa, ale i najlepszy serwujący ekipy. Żygałow wchodzi przeważnie na końcówki setów zadaniowo na zagrywkę i niemal zawsze kończy asem serwisowym.
Czy również w finale uda mu się sztuka zakończenia seta asem? Jak to w finale szanse na wygraną są 50:50. Faworytem będzie Rosja, jednak mecze o stawkę mają to do siebie, że zespoły są w stanie zmobilizować się na 200 proc. swoich możliwości. Czy uda się to Niemcom okaże się już w niedzielę o godzinie 20:30? Chwilę wcześniej poznamy brązowych medalistów mistrzostw, których wyłoni mecz Serbia - Belgia.
ME 2017, finał:
.
paraliżujący strach w oczach widać było wczoraj u Belgów już Czytaj całość