Karol Kłos wraca do treningów. "To była niezła lekcja życia"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Karol Kłos
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Karol Kłos

Blisko dwa tygodnie w szpitalu, później rekonwalescencja i stopniowy powrót do siatkówki. Karol Kłos, u którego kilka tygodni temu stwierdzono zapalenie płuc dolnego płata, wraca do zajęć z drużyną. Na razie jednak trenuje indywidualnie.

Ze względu na tę poważną chorobę układu oddechowego, środkowego PGE Skry Bełchatów ominęło kilka gier kontrolnych, łącznie z turniejem Wielton Giganci Siatkówki w miniony weekend. Jego występ w Superpucharze Polski jest wykluczony, możliwe też, że nie będzie również gotowy do gry w kilku pierwszych meczach.

- Jestem po badaniach. Dostałem zielone światło od lekarzy. Może nie wyszło super-hiper, ale jest dużo lepiej i lekarze powiedzieli, że mogę trenować na tyle, na ile dam radę. Zacząłem już we wtorek, w środę był drugi dzień. Czuję, że w czwartek będzie mnie wszystko bolało - dodał z uśmiechem Karol Kłos.

To nie była pierwsza aktywność fizyczna zawodnika od czasu wypisania ze szpitala. - Już tydzień temu zacząłem się ruszać i rozruszałem stawy i kości. Czuję się normalnie, jakbym dopiero rozpoczął przygotowania. Myślę jednak, że trochę minie zanim dołączę do drużyny. Trener Wojciech Janas (trener przygotowania fizycznego PGE Skry - przyp. red.) powiedział, ze będę trenował sobie z boku, na przykład na rowerku - dodał Kłos.

28-latek był wyłączony z treningów z powodu zapalenia płuc dolnego płata. Jak sam przyznał, była to najgroźniejsza choroba, jaką do tej pory przeszedł.

ZOBACZ WIDEO Niezwykła przygoda Aleksandra Doby. Stracił łączność ze światem, ratował go grecki statek

- Dwanaście dni leżałem w szpitalu, a wcześniej jeszcze cztery dni z gorączką. To jest dziwne uczucie. Człowiek dotąd myślał, że jest niezniszczalny, bo przecież przy przeziębieniu, bierze się aspirynę i idzie się dalej na trening - opowiadał Karol Kłos - A tu, gdzie temperatura przekracza 40 stopni, termometr się kończy, człowiek bierze garściami leki, a one nie pomagają. To daje do myślenia. Uważam, ze to była niezła lekcja życia. Dlatego tym bardziej cieszę się, że już jestem zdrowy i mogę wracać do tego, co kocham - tłumaczył mistrz świata z 2014 roku.

Sobotni mecz o Superpuchar Polski, który rozgrywany będzie w Bełchatowie, środkowy PGE Skry Bełchatów obejrzy z boku. Trudno mu również ocenić szansę zarówno jego zespołu, jak i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle na to starcie.

- Dobrze, że gramy u siebie, choć to będzie troszkę dziwny mecz. Nikt jeszcze nie jest przygotowany w pełni do sezonu. Obie drużyny miały przecież swoje problemy. ZAKSA też nie odnosiła ostatnio jakiś spektakularnych zwycięstw. Słyszałem, że brakowało im dwóch rozgrywających, więc bardzo byli osłabieni i nie mogli normalnie trenować - zakończył Kłos.

Spotkanie o Superpuchar Polski zaplanowane jest na sobotę, na godzinę 19:00.

Komentarze (0)