Szybszy debiut Leona w kadrze Polski? Szef FIVB pozbawia złudzeń: Inni narzekają, że w ogóle dla was zagra

- Wy pytacie, czy jest szansa na grę Leona dla Polski przed lipcem 2019 roku, tymczasem inni narzekają, że w ogóle dla was zagra. Udaję jednak, że tego nie słyszę - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Ary Graca, prezes Światowej Federacji Siatkówki.

W tym artykule dowiesz się o:

Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: Zacznijmy od pytania o nowy system kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich. Miał on ułatwić zadanie drużynom z Europy, tymczasem kiedy patrzy się na projekt zmian, wydaje się, że drużyny z naszego kontynentu wcale nie będą miały łatwiej. Możliwe nawet, że wywalczenie awansu na igrzyska będzie dla nich jeszcze trudniejsze.

[b][tag=29477]

Ary Graca[/tag], prezes Międzynarodowej Federacji Siatkówki FIVB:[/b] Jestem zaskoczony tym, co pan mówi. Według mnie jest wręcz przeciwnie. Pamiętamy wszyscy, że w Rio de Janeiro były tylko cztery europejskie drużyny. A teraz, po zmianie zasad kwalifikacji, w 2020 roku w Tokio będzie co najmniej sześć drużyn z Europy. Chcieliśmy dać więcej szans kontynentowi, który ma najsilniejsze siatkarskie reprezentacje.

W mediach pojawiło się już sporo informacji o nowym systemie. Które z nich może pan potwierdzić?

Puchar Świata w ostatnich latach dawał kwalifikację na igrzyska trzem lub dwóm zespołom. Teraz nie da nikomu. Dlaczego? Japonia, gospodarz Pucharu Świata, jest też gospodarzem kolejnych igrzysk i ma zagwarantowane miejsce w turnieju siatkarskim w Tokio. Kto zagwarantuje, że w każdym spotkaniu będą wystawiać najsilniejszy skład? Może być tak, że na przykład z Polską zagrają o zwycięstwo, a z Brazylią wystawią rezerwowych. To byłoby nieuczciwe i dlatego zdecydowałem, że w kolejnej edycji Pucharu Świata nie będzie można wywalczyć awansu na igrzyska. Możemy z tego powodu stracić pieniądze, bo telewizje nie będą tak chętnie pokazywały turnieju, w którym gra nie idzie o wysoką stawkę. Tu jednak chodzi o naszą wiarygodność, nie możemy jej stracić.

ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: Trener De Giorgi nie widział swojej winy, tego mi zabrakło

Zamiast Pucharu Świata trzy miejsca na igrzyskach będzie dawał światowy turniej kwalifikacyjny z udziałem dwunastu zespołów - gospodarza, mistrza świata z 2018 roku i najlepszych drużyn z każdego z kontynentalnych rankingów. Czy wiadomo już, kto będzie gospodarzem?

Jeszcze nie. Wiele krajów się o to ubiega. Ja chcę, żeby wybór gospodarza tej imprezy był jak najbardziej transparentny, żeby nikt nie mówił, że dogadałem się z kimś po cichu. Każdy może się zgłosić, a turniej dostanie nie ten, kto więcej zapłaci, a kto spełni wszystkie nasze warunki.

To może potwierdzi pan, czy awans na igrzyska zdobędą mistrzowie kontynentów z 2019 roku?

Tak. To nie decyzja FIVB, a Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. MKOl chce, żeby system kwalifikacji dla sportów zespołowych był jednolity i żeby w turnieju olimpijskim grał co najmniej jeden reprezentant każdego kontynentu. Poprzedni system był bardzo niekorzystny dla Europy. Miała w Rio tylko czterech reprezentantów, a taka Afryka mogła mieć dwóch. W turnieju kobiet uczestniczyło Portoryko, które nie reprezentuje odpowiedniego poziomu, żeby znaleźć się na igrzyskach. Uznałem, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić.

Chcę, żeby rywalizacja na igrzyskach stała na bardzo wysokim poziomie. Siatkówka jest do tego zobowiązana, bo jest najchętniej oglądanym sportem na olimpiadzie. Mamy dane, z których wynika, że byliśmy numerem 1. Mecze siatkówki halowej i plażowej w Rio oglądało w telewizji ponad dwa miliardy ludzi. O wiele więcej, niż piłkę nożną, lekkoatletykę, pływanie i gimnastykę. Sprzedaliśmy też 99 procent biletów. A mimo to nie jesteśmy w pierwszej grupie sportów, co oznacza 40 milionów dolarów mniej. Staram się udowodnić MKOl-owi, że powinniśmy się w tej pierwszej grupie znaleźć.

Mówi pan o ściślejszej współpracy z europejską federacją, a w Europie kluby i zawodnicy najbardziej skarżą się na przeładowany kalendarz. Czy FIVB zamierza skrócić sezon reprezentacyjny, albo zrezygnować z niektórych imprez?

To pytanie jest jak włożenie palca w ranę. Kalendarz jest naszym największym problemem. Zatrudniłem firmę z Holandii, która ma pomóc nam w ulepszeniu go, znaleźć odpowiedź na pytanie, co powinniśmy zrobić. Czy powinniśmy utrzymać pięciomiesięczny sezon reprezentacyjny i siedmiomiesięczny klubowy, czy też je połączyć i wymieszać, tak jak ma to miejsce w piłce nożnej. Profesjonaliści mają przeanalizować sytuację i powiedzieć nam, jakie rozwiązanie będzie dla siatkówki najlepsze. Na ten moment nie mam jeszcze rozwiązania.

Co pan ma na myśli mówiąc o rozwiązaniu najlepszym dla siatkówki? Chodzi panu o zainteresowanie tym sportem, czy o sytuacje zawodników? Ci, którzy grają i w klubie, i w reprezentacji, nie mają w ciągu roku czasu na odpoczynek.

Czasu na odpoczynek nie ma czternastu graczy drużyny narodowej, a w Polsce czy w Brazylii siatkarzy jest ponad dziesięć tysięcy. Oni musieliby bezczynnie czekać, aż czternastka reprezentantów odpocznie. Przepisy są takie, że sezon reprezentacyjny może trwać do 15 października. A teraz kończymy wszystkie rozgrywki FIVB najpóźniej do 20 września. Problemem w tej sytuacji nie jest FIVB, a kluby, które chcą, żeby zawodnik od razu zaczął grać u nich. My dajemy siatkarzom prawie miesiąc czasu, żeby odpoczęli, a kluby im ten czas zabierają. Trudna sprawa, nie wydaje mi się, żeby dało się z tym coś zrobić. Zastanówmy się, co tak naprawdę sprawia, że zawodnicy są zmęczeni? Czy to przez dużo imprez w kalendarzu, czy przez codzienny ciężki trening miesiąc przed nimi? Niektórzy trenerzy przesadzają z natężeniem treningów.

Może powodem zmęczenia są nie tylko treningi, ale też i podróże? A chociażby Polacy w przyszłym roku w ramach rozgrywek Ligi Światowej będą musieli polecieć do Japonii, USA i Australii. Przemierzą kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, do tego pewnie w klasie ekonomicznej.

Czy w klasie ekonomicznej, czy w innej to już od dwóch lat zależy od federacji krajowych. Ja daję im 50 tysięcy dolarów, a one kupują takie bilety, jakie chcą. W Brazylii na latanie klasą biznes trzeba sobie zasłużyć, takie bilety kupujemy dla medalistów igrzysk olimpijskich czy mistrzostw świata. A sama duża liczba podróży w okresie 40-45 dni nie wydaje mi się problemem. Problemem jest to, że niektórzy trenerzy każą trenować zawodnikom nawet na lotnisku, w oczekiwaniu na samolot. To szaleństwo.

Niedawno wydał pan zgodę na zmianę macierzystej federacji Wilfredo Leona z kubańskiej na polską. To oznacza, że będzie mógł zadebiutować w naszej reprezentacji po 24 lipca 2019 roku. A czy są jakieś szanse na to, że dwuletni okres karencji zostanie skrócony i zobaczymy Leona w biało-czerwonych barwach wcześniej?

Obowiązuje nas regulamin i wszyscy musimy go przestrzegać. Gdybym pozwolił Leonowi zagrać dla Polski wcześniej, musiałbym przystać na to również w przypadku innych sportowców. Zrobiłoby się zamieszanie. Ale jeśli dla waszej kadry Leon jest ważny, to powiem wam, że Joandry Leal, który jest w podobnej sytuacji i też czeka na debiut w reprezentacji swojej nowej ojczyzny, jest dla Brazylii znacznie ważniejszy! Dlaczego? Nasza drużyna jest świetna, ale ma jeden problem - pozycję przyjmującego. Jeśli Leal dołączy do tej ekipy, to gwarantuję, że będzie ona grała we wszystkich finałach wielkich imprez.

Jest wielu graczy, którzy odbywają karencję i czekają na debiut w nowej reprezentacji. Nie możemy jednak robić z tego regularnej praktyki, bo wtedy wszystkich najlepszych siatkarzy świata ściągnąłby do swojej drużyny Katar. Jeśli zmienilibyśmy zasady dla Leona, ktoś inny mógłby chcieć zmiany innego zapisu, na przykład tego, że w każdej drużynie narodowej może występować tylko jeden gracz po zmianie macierzystej federacji. Nie sposób jest spełnić oczekiwania i prośby wszystkich, więc jedynym wyjściem jest przestrzeganie zasad.

Wy pytacie, czy jest szansa na grę Leona dla Polski przed lipcem 2019 roku, a tymczasem inni narzekają, że w ogóle dla was zagra. Mówią: On nie grał w Polsce w ostatnich trzech latach, nie mieszka tam, więc to nie jest w porządku. Udaję jednak, że tego nie dostrzegam i dlatego wyraziłem zgodę na zmianę jego macierzystej federacji. Nie da się pogodzić interesów wszystkich członków FIVB.

Co skłoniło pana do tego, żeby zgodzić się na grę Leona dla Polski. Co poza kwestiami regulaminowymi było dla pana kluczowe?

W tym przypadku nie mogę powiedzieć tego, co myślę. Muszę więc odpowiedzieć jak polityk. Wielu kubańskich siatkarzy próbuje wydostać się ze swojego kraju i spróbować szczęścia gdzie indziej - we Włoszech, w Brazylii czy w Polsce. Ja nie mogę niczego narzucać krajowym federacjom, ale gdyby Kuba pozwoliła wystąpić na igrzyskach wszystkim swoim najlepszym graczom, zostałaby mistrzem olimpijskim. Leal, Leon i Osmany Juantorena to trzej najlepsi przyjmujący na świecie. Robertlandy Simon to najlepszy środkowy bloku. Kubańczycy nigdy nie mieli dobrego rozgrywającego, a teraz mają Raydela Hierrezuelo. Wszyscy ci zawodnicy grają poza swoją ojczyzną i z tego powodu Kuba nie pozwala im na grę w reprezentacji. A gdyby zagrali na igrzyskach w jednym zespole, byliby nieprawdopodobnie mocni.

Źródło artykułu: